Strach przed koronawirusem powoduje, że coraz częściej słychać o odwoływanych czy przekładanych wyjazdach służbowych i dużych imprezach. Dość wspomnieć międzynarodowe targi nieruchomości MIPIM w Cannes i międzynarodowe forum inwestycji hotelowych IHIF w Berlinie. Przed światową branżą hotelarską trudny sezon.
Wakacje w Polsce
– Strach przed podróżowaniem może spowodować okresowy spadek obłożenia hoteli na świecie, a w konsekwencji wpłynąć negatywnie na finanse branży. Jednak, patrząc na ostatnie wydarzenia z szerszej perspektywy, warto dostrzegać nie tylko zagrożenia, ale i szanse – mówi Dariusz Książak, prezes Emmerson Evaluation. – Część branży może zyskać. Myślę o lokalizacjach, w których koronawirus się nie rozprzestrzeni – będą one stanowić bezpieczny azyl dla mieszkańców państw, w których sytuacja się pogarsza, oraz dla turystów, którzy pierwotnie planowali podróże w miejsca zagrożone zakażeniem – dodaje.
Ekspert podkreśla, że w Polsce, dopóki nie ma zachorowań na masową skalę, przed hotelarzami stoi jeszcze wielka szansa na przyciągnięcie turystów, którzy rezygnują z rezerwacji w państwach z potwierdzonymi przypadkami choroby.
Zdaniem Rafała Rosiejaka, dyrektora działu hotelowego w CBRE, część obiektów w Polsce nastawionych na zagranicznych turystów może odczuć skutki globalnych wydarzeń. Ekspert zwraca uwagę na statystyki.
– Rynek w Polsce rozwija się w ostatnich latach bardzo dynamicznie. W ub.r. padł rekord, udzielono 45 mln noclegów. Co warte podkreślenia, ok. 70 proc. odwiedzających hotele to Polacy. Tak wysoki współczynnik klientów „wewnętrznych" pozwala optymistycznie patrzeć na rynek, nawet biorąc pod uwagę duży niepokój związany z epidemią na świecie – mówi Rosiejak.