Pełny obraz dadzą nam wyniki po II kwartale. Zdecydowani sprzedający są teraz zainteresowani szybkim działaniem. Sprawnie mobilizują się do przekazania kompletu dokumentów, mimo że spotykają się z licznymi utrudnieniami. W nowej rzeczywistości wśród sprzedających pojawiają się obawy o finalizację umów. Chcą mieć większą pewność co do zbycia nieruchomości, dlatego najatrakcyjniejszym kupującym jest osoba z gotówką. Wśród sprzedających kiełkuje obawa przed spadkiem cen, dlatego osoby chcące sprzedać swoją nieruchomość są w stanie spotkać się z agentem przy zachowaniu wszelkich zalecanych środków ostrożności.
Trzeba pamiętać, że sprzedaż nieruchomości to proces, który trwa często kilka tygodni do miesięcy (w zależności od warunków umowy, kredytowania itp.). Dlatego luty i początek marca to miesiące, w których finalizowane były umowy sprzed „ery koronawirusa". Co za tym idzie nie oczekujmy, że dane z tych miesięcy pokażą nam prawdziwą skalę zmian.
Niepewność i strach
Jak można zaobserwować na innych rynkach (m.in. chińskim, włoskim, koreańskim), pierwszą reakcją na zmiany nie były ruchy cenowe, a gwałtowny spadek liczby transakcji. Ta sytuacja może się powtórzyć także na rodzimym rynku. Wiąże się z oczywistą potrzebą bezpieczeństwa, co skutkuje ograniczeniem spotkań. Rosnąca niepewność spowodowana przyszłymi zmianami na rynku pracy również powoduje odkładanie decyzji. Wśród kupujących strach jest większy, ale nie tylko strach paraliżuje obrót na rynku mieszkań. Istotnym problemem jest pozyskiwanie dokumentów, ograniczeniu uległ także dostęp do ofert i decyzji kredytowych. Duży problem dotyczy mieszkań spółdzielczych. Dostęp do dokumentów umożliwiających sprzedaż jest utrudniony, ponieważ osoby decyzyjne w spółdzielniach są niedostępne. Kupujący obawiają się również wydłużenia decyzji kredytowych, jednak ci zdecydowani starają się przyspieszyć proces, aby ograniczyć kolejne spotkania.
Jak mówi Anton Bubiel, dyrektor operacyjny w SonarHome, przy podpisywaniu aktów notarialnych pojawiają się obawy i pytania. Kupujący sa jednak nadal przekonani, że mimo pogorszeniu koniunktury w dłuższym okresie oszczędności wciąż będzie pochłaniać inflacja, a nieruchomości na możliwe perturbacje i tak będą narażone najmniej.
Inwestorzy obserwują sytuację. W kolejnych miesiącach na rynek mogą trafić mieszkania kupione jeszcze niedawno w celu szybkiej sprzedaży (flipping), a finansowane wysoko oprocentowanym długiem prywatnym. Podobnie może być z mieszkaniami kupionymi na rynku pierwotnym w celu przeprowadzenia cesji, tym bardziej gdy dotychczasowy właściciel kupił kilka takich mieszkań (na rynku już pojawiają się oferty odsprzedaży), co doświadczeni inwestorzy będą mogli wykorzystać. Żeby jednak było to możliwe, trzeba się odnaleźć w nowym środowisku. Dlatego na popularności zyskuje ePUAP, jako bezpieczne źródło pozyskania dokumentacji urzędowej. Zaświadczenia z banków pobierane są poprzez bankowość elektroniczną, a depozyt notarialny zyskuje na popularności będąc formą bezpieczną dla obu stron transakcji.
Pierwotny czy wtórny
W obliczu pandemii w lepszej sytuacji wydaje się być rynek pierwotny, na tym rynku klienci już wcześniej kupowali mieszkania na podstawie wizualizacji i rzutów lokalu czy budynku. Jeżeli chodzi o rynek wtórny spacery 3D są nowością, z którą kupujący muszą się oswajać. Jednak pytanie czy spadek nastrojów w społeczeństwie nie będzie dotyczył rynku jako ogółu, czyli bez podziału na wtórny i pierwotny, zostawiamy otwarte.