- Ponad rok temu słowo pandemia pojawiło się na ustach niemal każdego. Wiele osób zastanawiało się też, jak na lockdown zareaguje rynek mieszkaniowy – mówi Marcin Jańczuk, ekspert Metrohouse. - Część z komentatorów twierdziła, że lockdown spowoduje odpływ inwestorów, którzy będą pozbywać się m.in. mieszkań kupionych z myślą o wynajmie, co spowoduje wzrost podaży i spadki cen ofertowych. Inni natomiast byli bardziej ostrożni w komentarzach, argumentując, że rynek nieruchomości nie reaguje na różnego rodzaju zmiany błyskawicznie, a trendy zmieniają się dopiero po pewnym czasie – przypomina.
Podkreśla, że dziś już wiadomo, że pandemia spowodowała dodatkowy napływ klientów. - Lokują oszczędności na rynku mieszkań i nawet wzrosty cen nie zmniejszyły zainteresowania zakupami. Jednocześnie, jak pokazują analizy, wybór ofert na rynku jest dość bogaty – zwraca uwagę Marcin Janczuk. – W oparciu o dane serwisu Unirepo, który skupia w jednym miejscu oferty z 38 portali ogłoszeniowych, sieć biur nieruchomości Metrohouse przeanalizowała podaż mieszkań na rynku wtórnym w ciągu ostatnich 12 miesięcy. Aby pokazać możliwie najlepiej obraz sytuacji, przygotowaliśmy badanie obejmujące cztery najbardziej popularne portale internetowe prezentujące oferty agencji nieruchomości. Analizie poddano nowo wprowadzane na rynek, niepowtarzające się oferty sprzedaży mieszkań z rynku wtórnego, co było możliwe dzięki opartych na sztucznej inteligencji algorytmach filtrujących duplikaty – tłumaczy analityk Metrohouse.
Dodaje, że w marcu 2020 r. na wyselekcjonowanych czterech portalach nowych ofert było średnio 9237. - Należy jednak pamiętać, że miesiąc ten był początkiem zamieszania spowodowanego ogłoszeniem pandemii. W ciągu ostatnich dwunastu miesięcy to nie marzec, ale kwiecień stał się okresem dość silnego zastoju na rynku mieszkań, ale też okresem drastycznego zmniejszenia nowej oferty mieszkań – mówi Bartłomiej Głuchowski, pomysłodawca programu dla pośredników Unirepo. Według naszych danych na analizowane portale trafiło średnio 5930 nowych ofert mieszkań, czyli aż o 35,8 proc. mniej niż w słabym już marcu. Co ciekawe, zapaść w podaży, tak silnie widoczna w kwietniu, nie znalazła kontynuacji w kolejnych miesiącach, bowiem już w maju liczba ofert w porównaniu z kwietniem prawie się podwoiła i wyniosła średnio 11429 – wskazuje.
Także kolejne miesiące były stabilne pod względem napływu nowych ofert, który wynosił miesięcznie 10-12 tys. - Wyjątkiem był grudzień (8862), ale jest to miesiąc o historycznie małej podaży nowych ofert. Pierwsze miesiące tego roku pokazują, że podaż nowych ofert mieszkań utrzymuje się na stabilnych poziomach i wynosi ok. 11500 miesięcznie – podają eksperci.
Marcin Jańczuk zwraca uwagę, że duża podaż mieszkań ma mniejsze przełożenie na ceny, niż oczekuje rynek. Według raportu „Barometr Metrohouse i Gold Finance" za IV kw. 2020 r. średnia różnica w cenie między pierwszą a ostatnią ceną ofertową wyniosła od 2,5 do 6 proc. – Dodatkowo w ostatecznych negocjacjach można było uzyskać od sprzedającego do 3,5 proc. rabatu – podaje analityk Metrohouse. – Oczywiście, zdarzają się transakcje z obniżkami ceny ofertowej o kilkanaście procent, ale nie są one liczne. Sprzedający na rynku wtórnym nadal obserwują sytuację na rynku deweloperskim i kalkulując ceny ofertowe, biorą za punkt odniesienia kwoty, za jakie oferowane są nowe mieszkania, które jak wiadomo wymagają jeszcze znacznych nakładów na urządzenie.