Niebagatelne znaczenie dla rynku mieszkaniowego będzie miała nowa ustawa deweloperska, której kształt tworzy się właśnie w parlamencie. Jej autorem jest Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK), który uważa, że należy wzmocnić ochronę nabywców mieszkań, m.in. powołując do życia Deweloperski Fundusz Gwarancyjny (DFG). Jego mechanizm ma być oparty na wnoszeniu składek od każdego lokalu nabywanego od dewelopera na wypadek m.in.jego upadku czy konieczności odstąpienia przez konsumenta od umowy w związku z istotną wadą nieruchomości. Zdaniem prezesa UOKiK powstanie funduszu nie powinno wpłynąć na wzrost cen mieszkań, a branża jedynie straszy społeczeństwo podwyżkami.
My nie straszymy podwyżkami. Zanim jednak o tym – warto dodać, że wpłaty z DFG będą mogły być realizowane również w przypadku upadku banku, w którym prowadzony jest rachunek powierniczy. To jest istotny element. Mamy bowiem do czynienia w pewnym sensie z dublowaniem funkcji Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Deweloperzy i klienci deweloperów będą zabezpieczali środki zgromadzone w banku – na wypadek jego bankructwa, co zdarza się bardzo rzadko – powyżej 100 tys. euro.
Wróćmy jednak do tego straszenia...
My nie straszymy. My wyraźnie mówimy, że nie wiemy, czy ceny mieszkań wzrosną. To będzie zależeć od każdego przedsiębiorcy. Ceny mieszkań i tak rosną, bo rosną ceny materiałów budowlanych. To, co się stało z cenami stali w przeciągu ostatniego półrocza – gdzie wzrost wyniósł 30 proc. – jest niebywałe. Jest jednak kilka kwestii, które mogą spowodować wzrost cen mieszkań. I jest to nie tylko składka na DFG, którą ustalono w projekcie na maksymalnie 2 proc.wartości mieszkania – choć prezes UOKiK mówi, że nie będzie to więcej niż 1 proc.
Również z deklaracji resortu rozwoju, które padły w Sejmie, wynika, że jeśli kondycja branży będzie dobra, składka ma być równa zeru.