25 czerwca walne zgromadzenie EPP ma powołać pana na prezesa spółki. Nominację otrzymał pan w grudniu ub.r., kiedy nikt nie spodziewał się, że koronawirus wywróci świat – w tym rynek nieruchomości handlowych – do góry nogami. Z jakim nastawieniem decydował się pan zamienić fotel szefa JLL na region Europy Środkowo-Wschodniej na fotel prezesa największego właściciela centrów handlowych nad Wisłą? Jak teraz ocenia pan perspektywy spółki?
Kiedy podejmowałem decyzję o zmianie pracy, były już co prawda sygnały o tym, co się działo w Wuhan, ale nikt w Europie nie spodziewał się, że stanie się to, co się stało, że dojdzie do globalnej pandemii. Nastawiałem się na pracę organiczną nad dalszym rozwojem pozycji EPP w Polsce, na potencjalną dalszą rozbudowę portfela nieruchomości.
Mam nadzieję, że do tego typu rozważań będziemy w stanie wrócić. Oczywiście dziś priorytetowe zadania właścicieli centrów handlowych są jednak inne. To jasne, że sytuacja centrów i całego sektora handlowego jest bardzo trudna i ten rok przyniesie branży straty. O ile dużo się mówi o trudnej sytuacji najemców, o tyle wciąż bardzo rzadko porusza się temat problemów właścicieli centrów.
Lockdown spowodował, że w sposób administracyjny nasze przychody zostały mocno zmniejszone – według mojej wiedzy w żadnym innym kraju nie zostało to w ten sposób rozwiązane, że najemcy zostali zwolnieni z obowiązku uiszczania czynszu. Po ponownym otwarciu centrów 4 maja część najemców jest gotowa kontynuować dotychczasowe umowy, ale wielu z nich chce renegocjacji. Tymczasem nasze koszty się nie zmieniły, nie chroni nas żadna tarcza. Nasi kredytodawcy są skłonni do ustępstw, ale to się ogranicza do odroczenia spłat rat kapitałowych i odsetek, a nie ich umarzania.
Myślę, że z trudnej sytuacji jako branża będziemy wychodzić przez kolejne lata, podobnie jest w innych gałęziach gospodarki. Niewiele jest firm, które mają to szczęście, że w czasie pandemii ich przychody i zyski idą w górę. Co to zmienia w moim podejściu jako menedżera? Nic, przyjmuję rzeczywistość z pokorą, trzeba się zmierzyć z problemami najlepiej jak można.