Sąd Rejonowy w Łomży zasądził na rzecz właściciela jednego z mieszkań odszkodowanie w wysokości 10 tys. zł. Zapłaci je spółka, do której należy lokal na parterze budynku.
Przeprowadzała ona remont w swoim lokalu, m.in. wyburzyła ściany działowe. Nie przewidziała jednak, że skutki remontu odczuje jej sąsiad mieszkający piętro wyżej. W jego lokalu popękały i zarysowały się ściany oraz sufit, a także doszło do odspojenia płytek w łazience. Zażądał więc od spółki odszkodowania. A ta chciała, by wypłaciła je firma, w której ubezpieczyła się od odpowiedzialności cywilnej.
Ubezpieczyciel jednak odmówił wypłaty pieniędzy. Tłumaczył, że ze zleconej przez niego rzeczoznawcy budowlanemu ekspertyzy technicznej wynika, że w trakcie remontu nie stosowano się do wymaganych przepisami zasad, co doprowadziło do powstania szkody. Za naprawę powinna więc zapłacić spółka z własnej kieszeni, bo to jej wina, że doszło do uszkodzeń w lokalu piętro wyżej.
Spółka nie chciała dobrowolnie pokryć kosztów naprawy. Właściciel zniszczonego lokalu wniósł więc pozew do Sądu Rejonowego w Łomży. A ten uznał roszczenie za zasadne.
Wcześniej jednak zlecił wykonanie opinii biegłemu. Potwierdziła ona, że w wyniku wyburzenia wszystkich ścianek działowych w lokalu spółki w stropie budynku nastąpiła zmiana rozkładu sił i doszło do nagłego ugięcia. Ścianki działowe w mieszkaniu wyżej straciły więc podparcie i zaczęły się odkształcać i pękać. Ponadto w łazience w wyniku obniżenia się stropu uszkodzeniu uległo połączenie płytek ceramicznych ze ścianami. Płytki podtrzymywane są jedynie przez fugi i to tylko kwestia czasu, jak odpadną ze ścian.