- W Poznaniu w I półroczu wprowadzono do sprzedaży o jedną trzecią mniej mieszkań niż pół roku wcześniej. Sprzedaż spadła w tym czasie o prawie 36 proc. – podają autorzy raportu Emmerson Evaluation (dane na podstawie bazy Evaluer). - To pierwsze oznaki wpływu pandemii na rynek nieruchomości w stolicy Wielkopolski.
Trzecie miejsce od końca
Jak jednak zauważają analitycy firmy Emmerson Evaluation, mimo wyhamowania sprzedaży wzrost cen mieszkań nie ominął żadnej dzielnicy miasta.
Za metr nowego mieszkania w Poznaniu w pierwszej połowie roku trzeba było zapłacić średnio 7,8 tys. zł. To rekord. Pół roku wcześniej było taniej o 5,2 proc. - Lokale z pierwszej ręki w ciągu dwóch lat podrożały o 8 proc. To jeden z najniższych wzrostów spośród analizowanych przez nas największych polskich aglomeracji – zauważa Tomasz Kaźmierski, dyrektor ds. rozwoju biznesu w Emmerson Evaluation.
Dodaje, że „Poznań znalazł się dość nisko w zestawieniu najdroższych rynków pierwotnych". Biorąc pod uwagę średnią cenę za metr mieszkania jest na 3. miejscu od końca (na dziewięć poddanych analizie miast). Tańsze okazały się tylko Katowice i Łódź.
Wszędzie podwyżki
Jak tłumaczą autorzy raportu, rosnące ceny to wynik aktywności deweloperów przed epidemią. Drożały mieszkania we wszystkich dzielnicach. Najdroższe lokale są w dzielnicy Wilda, gdzie mkw. pod koniec I połowy roku kosztował średnio 8 348 zł. W dzielnicy Nowe Miasto nowe lokale osiągnęły średnią cenę 7 888 zł za mkw.