- W naszej ocenie ceny mieszkań wyrażone w stawce za metr kwadratowy pozostają od kilku miesięcy stabilne, co jest związane z tym, że rynek pozostaje w stanie wyczekiwania – komentuje Marcin Krasoń, ekspert rynku mieszkaniowego Otodom Analytics (Obido należy do tej samej grupy). - W jednym miejscu ceny lekko spadają, w innym lekko rosną. Bardziej dynamiczne zmiany zauważamy na mniejszych rynkach, ale tak było zawsze – za sprawą mniejszej próbki statystycznej – wyjaśnia.

Podkreśla, że „w czasie tzw. rynku kupującego rośnie oczywiście potencjał negocjacyjny nabywców". - W trudnych czasach łatwiej znaleźć sprzedającego „pod ścianą" - zarówno na rynku wtórnym jak i pierwotnym – mówi Marcin Krasoń.

Ekspert zaznacza, że na rynku pierwotnym panuje dziś względna równowaga. - Wraz ze spadkiem popytu deweloperzy wstrzymali wprowadzanie do sprzedaży nowych inwestycji – wyjaśnia Marcin Krasoń. – Warto jednak zauważyć, że ta szeroko widziana równowaga nie wyklucza sytuacji, gdy w jednym rejonie miasta będzie nadpodaż, a w drugim – niedobór mieszkań – podkreśla. – Dlatego tak ważne jest, by planowanie inwestycji odbywało się na bazie wiarygodnych danych, a nie emocji.

Marcin Krasoń podkreśla, że październikowe notowanie barometru nastrojów na rynku mieszkaniowym przygotowywanego przez JLL i obido dla „Rzeczpospolitej" nie zmienia obrazu tego, co dzieje się w mieszkaniówce. - Rynek kredytowy szoruje po dnie, a mieszkania kupują dziś tylko ci, co mają gotówkę lub wysokie zarobki, a co za tym idzie zdolność kredytową pozwalającą na zakup – mówi. - Kolejny wysoki odczyt inflacji nie wskazuje na to, by sytuacja miała się szybko zmienić na lepsze. Mieszkania wprawdzie już nie drożeją, tu czy tam lekko tanieją, ale nastroje wśród kupujących dobre nie są – ocenia.

Foto: JLL i Obido