Na początku tego roku zapowiedzieliście ekspansję zagraniczną, na jakim etapie jest realizacja tych planów?
Polska pozostaje naszym głównym rynkiem, ponieważ to jeszcze długo będzie obszar bardzo ważny na europejskiej mapie magazynowej. Równolegle będziemy rozwijać się w krajach ościennych. Naszą ambicją jest, żeby po 2025 roku około 20 proc. budowanych magazynów przypadało na zagraniczne rynki. Myślę, że zarówno proporcja, jak i termin są jak najbardziej realne.
W I połowie tego roku uruchomiliśmy przedstawicielstwo w Czechach i kupiliśmy pierwszą działkę, w najbliższym czasie spodziewamy się podpisać kolejną umowę. O ile u nas głównym motorem wzrostu rynku jest e–commerce, o tyle Czechy są bardziej przemysłowym zapleczem Niemiec. Trzeba mieć na uwadze, że procedury na tamtejszym rynku są dłuższe i bardziej skomplikowane niż u nas, od podpisania przedwstępnej umowy zakupu gruntu do uruchomienia budowy mija co najmniej 12 miesięcy. To właśnie dlatego czeski rynek, mimo dobrego przecież położenia geograficznego, rozwija się dużo wolniej niż polski. Z drugiej strony niska podaż przekłada się na wyższe czynsze.
Analizujemy również rynek niemiecki, ale to bardzo początkowa faza. Na razie działamy z Polski, szukamy odpowiedniej lokalizacji i kompletujemy docelowy zespół, który będzie pracował na miejscu. Myślę, że w przyszłym roku kupimy pierwszą działkę.
Jak duży będzie ten pierwszy czeski magazyn?