Zakupy inwestycyjne na rynku wtórnym w II kw. stanowiły 34 proc. wszystkich transakcji – szacują Metrohouse i Gold Finance. – Odsetek jest stabilny, podobnie było przed pandemią – mówi Marcin Jańczuk z Metrohouse. – Na rynku pierwotnym, gdzie aktywność inwestorów jest jeszcze bardziej widoczna, takich inwestycji może być więcej.
Aleksander Skirmuntt, ekspert Maxon Nieruchomości, dodaje, że inwestorzy – więksi i mniejsi – szukają sposobu na umieszczenie pieniędzy w nieruchomościach. – Z obawą patrzą na rosnącą inflację. Niestety, to wpływa na ciągły wzrost cen – mówi.
Według Aleksandra Skirmuntta inwestorzy mogą odpowiadać nawet za 50 proc. zakupów mieszkań. – Ale tylko w atrakcyjnych inwestycyjnie lokalizacjach – zastrzega. – A więc – w centrach miast i w dobrze skomunikowanych dzielnicach blisko centrum. Zakupów inwestycyjnych przybywa, ale nie jest to związane z pandemią, tylko z inflacją.
Nawet nie wykańczają
Także Aneta Brózda z krakowskiego oddziału Power Invest ocenia, że pandemia zwiększyła liczbę kupujących inwestycyjnie. – Wielu klientów mówi o niepewnych czasach i obawach związanych z inflacją. Decydują się na ulokowanie oszczędności w nieruchomościach – potwierdza.
Ekspertka mówi o kilku grupach inwestorów. – Jedni – flipperzy – kupują mieszkanie po atrakcyjnej cenie, remontują i sprzedają je z zyskiem, inni kupują po cenach rynkowych z myślą o wynajmie. Ci drudzy działają głównie w miejscowościach studenckich, jak Kraków, Warszawa i innych dużych aglomeracjach – zaznacza Aneta Brózda. – Sporo klientów kupuje nieruchomości dla dzieci. Przez kilka lat, zanim pójdą na studia, lokale są wynajmowane.