Z ankiety portalu Rynekpierwotny.pl wynika, że firmy deweloperskie skarżą się najczęściej na niedobór gruntów, drożejące materiały budowlane i przewlekłe procedury administracyjne.
Grzegorz Woźniak, prezes Quelle Locum, ocenia, że czas na urzędowe formalności wydłużył się dwukrotnie. – I ze względu na pandemię, która bywa wygodnym wytłumaczeniem, i ze względu na obawy urzędników, którzy interpretują zapisy w maksymalnie bezpieczny dla siebie sposób, aby nie zostać posądzonym o sprzyjanie deweloperom – zauważa.
Cezary Grzebalski, dyrektor ds. rozwoju projektów w spółce mieszkaniowej Skanska, potwierdza, że ze względu na pracę hybrydową urzędów czas potrzebny na uzgodnienia i uzyskanie decyzji znacznie się wydłużył. Dyrektor zwraca też uwagę na skokowe zmiany cen materiałów budowlanych. – Często wynikają z ograniczonej dostępności surowców i zakłóconych łańcuchów dostaw – tłumaczy.
Koszty niepewności
Jak mówi Bartosz Kuźniar, prezes Lokum Deweloper, przygotowanie mniejszej inwestycji – do ok. 150 mieszkań – zajmuje średnio dwa–trzy lata. – Przy wieloetapowych osiedlach procedury trwają nawet pięć–siedem lat. Samo opracowanie koncepcji zajmuje nam od trzech do sześciu miesięcy. Reszta to droga administracyjna – podkreśla.
Na warunki zabudowy firmy czekają od roku do pięciu lat. Mniej więcej pięć lat na plan zagospodarowania, a od dziewięciu miesięcy do dwóch lat – na decyzję środowiskową.