Mimo planów rozbiórkowych w PKP wygrał scenariusz wyremontowania Centralnego kosztem 47 mln zł.
Od wiosny pasażerów czeka modernizacja peronów, która wymusi zmiany w kursowaniu pociągów. Do otwarcia już prawie gotowa jest Cafe Poczekalnia. Dworzec dziś wygląda tak, że wojewódzka konserwator Barbara Jezierska nie wyklucza wpisania go na listę zabytków. W tym samym czasie w Katowicach trwa rozbiórka Dworca Głównego. Potężne nożyce hydrauliczne tną na kawałki 16 unikatowych „kielichów”, czyli żelbetowe elementy, na których wspiera się hala główna.
Hiszpańska firma Neinver, która dostała od PKP teren dworca w zamian za zobowiązanie, że zbuduje nowy wraz z biurowcem i galerią handlową, mimo protestów Stowarzyszenia Architektów Polskich nie zrezygnowała z planów. Kto ma rację: Warszawa czy Katowice? W środowisku architektów zdania są podzielone. Urbanista Grzegorz Buczek nie może się nadziwić, że znika dworzec w Katowicach, a zostaje ten w Warszawie. – Powinno być odwrotnie! – przekonuje Buczek. – Dworzec w Katowicach to dzieło wybitne, awangardowe. Budynek powinien być chroniony jako dobro kultury współczesnej. To paradoks, że teraz chce się zachować obiekt mniej cenny, czyli dworzec w Warszawie.
Przekonuje, że poza zbliżonym czasem budowy tych obiektów nic nie łączy. Centralny nigdy nie był wskazywany jako cenny budynek.
Zdaniem varsavianisty Grzegorza Miki, dworzec w Katowicach można było odnowić tak jak Centralny. – Unikatowa konstrukcja betonowych kielichów w hali głównej zasługiwała na ochronę – ocenia.