Na całym świecie wydawcy notują wzrost zainteresowania wiadomościami. Przebywający w zamknięciu ludzie szukają informacji o pandemii koronawirusa, co przekłada się na wzrost liczby odwiedzin portali i stron z wiadomościami. Jednak nie przekłada się to na wpływy z reklam.
Jednym z powodów, dla których przychody z reklam spadają jest fakt, że firmy gwałtownie ograniczają budżety marketingowe, szczególnie te, których działalność została zamrożona. Drugim powodem jest fakt, że reklamodawcy boją się skojarzeń swojej marki z koronawirusem i nie chcą kupować reklam przy tematach, dotyczących pandemii. A materiały dotyczące pandemii stanowią teraz większość treści na stronach serwisów informacyjnych, gazet czy portali.
Według cytowanej przez Reuters prognozy firmy badawczej eMarketer prognozy dla globalnego reklamy zostały obniżone od 12 marca o 20 mld dolarów. Z kolei Borrell Associates na rynku reklamy lokalnej w USA prognozuje spadek nawet o 30 procent czyli o 38 mld dolarów.
Firmy reklamując się korzystają z tzw. czarnych list, które umożliwiają unikanie umieszczanie reklam przy treściach zawierających słowa kluczowe, z którymi reklamodawcy nie chcą być kojarzeni. W USA popularne było i jest unikanie treści dotyczących morderstw czy strzelanin, ale najpopularniejszym słowem kluczowym było nazwisko urzędującego prezydenta Donalda Trumpa. Jednak pod koniec marca na pierwsze miejsce wskoczył kornawirus. Według firmy reklamowej Integral Ad Science z hasłem „koronarwirus" nie chce być kojarzonych 3100 reklamodawców.