Wprawdzie od jego śmierci minęło już prawie 16 lat, ale jego sztuka wciąż żyje niezmiennie wzbudzając entuzjazm Jego „Bolero” zatańczył kilka lat temu w ogrodach Wersalu zespół z Lozanny kultywujący choreografie Maurice’a Béjarta, Pokaz został żywiołowo przyjęty przez kilkutysięczną publiczność. Prace legendarnego choreografa ma również w repertuarze balet Opery Paryskiej i właśnie filmowy zapis takiego spektaklu trafia 7 czerwca do naszych kin.
Absolutnym hitem tego filmu jest oczywiście „Bolero” ułożone przez Maurice’a Béjarta do słynnego utworu innego Maurice’a – Ravela.
Balet liczy już ponad pół wieku, ale wciąż jest niezwykłe oryginalny, nowoczesny i współczesny. Był źródłem inspiracji dla wielu innych choreografów, wykorzystujących pomysł Béjarta, by jedyny element scenografii stanowił okrągły stół, na którym tańczył jeden solista i swym coraz bardziej dynamicznym, ekstatycznym tańcem porywał kolejnych siedzących wokół półnagich mężczyzn.
Czytaj więcej
Moskiewski Teatr Bolszoj usunął ze swojego repertuaru balet współczesny o rosyjskim tancerzu Rudolfie Nuriejewie. Powodem było rozszerzenie zakazu „propagandy LGBT”.
„Bolero” Maurice Béjart stworzył dla genialnego Argentyńczyka Jorge Donna, który miał nfascynującą, przykuwającą uwagę osobowość. Stał się jego muzą, natchnieniem, nieodłącznym towarzyszem. W połowie lat 70. Béjart stworzył też inną wersję „Bolera”, w której przewodniczką tańczących mężczyzn stała się kobieta. Tak zmodyfikowany balet zadedykował wielkiej rosyjskiej artystce Mai Plisieckiej. „Tańczyć szesnastominutowy balet solo na stole, na bosaka – wspominała potem – bez chwili wytchnienia z wciąż rosnącym nakładem energii, żeby sprostać potężnemu crescendo Ravela – to powód do dumy, moje osiągnięcie!”. W pokazywanym obecnie, filmowym zapisie zatańczy również kobieta – pierwsza solistka zespołu Opery Paryskiej, Amandine Albisson.