Na jazdę po wypiciu alkoholu decyduje się armia ludzi – w tym roku policja złapała już ponad 49 tys. pijanych kierowców (w całym ubiegłym było ich 99 tys.). Padają dzienne rekordy, jakich dawno nie notowano.
– W pierwszą niedzielę lipca zatrzymaliśmy 467 nietrzeźwych kierujących, dzień wcześniej niewielu mniej. To skala niepokojąca – mówi insp. Robert Opas z Biura Ruchu Drogowego KGP.
Najnowsze dane, jakie poznała „Rzeczpospolita", pokazują wzrosty. Od stycznia do maja policja wszczęła 20,8 tys. spraw za jazdę w „stanie nietrzeźwości" – to o 1,4 tys. więcej niż w tym samym okresie roku ubiegłego. Z kolei liczba przestępstw stwierdzonych wzrosła w tym roku o prawie 2 tys. (do 19,5 tys.).
Dramat na drodze
Statystyki niepokoją tym bardziej, że przez pandemię policja trzykrotnie rzadziej sprawdzała u kierowców trzeźwość – w ubiegłym roku wykonała 7 mln badań (mniej jest szybkich badań przesiewowych), gdy w poprzednich latach ok. 20 mln. To pewne, że ujawniani są nieliczni, którzy jeżdżą „na gazie".
Jak dramatyczny może być finał jazdy po alkoholu, pokazuje tragedia ze Stalowej Woli, gdzie 37-latek, wyprzedzając potężnym audi S7 inne auto, zderzył się czołowo z pojazdem jadącym z naprzeciwka. Zginęło podróżujące nim małżeństwo (rodzice trojga dzieci), przeżył ich 2,5-roczny synek. Sprawca miał 1,6 promila alkoholu.