Tomasz Misiak oraz prezydent Konfederacji Lewiatan Maciej Witucki (zgadzają się na podawanie nazwiska) a także Iwona Sz., była prezes spółki i wrocławski radny Tomasz H. nie zostali aresztowani na trzy miesiące jak chciała prokuratura. "Sąd Rejonowy dla Wrocławia – Śródmieścia nie uwzględnił wniosków Prokuratury i nie zastosował wobec podejrzanych (Tomasza M., Macieja W., Iwony S., Tomasza H.) tymczasowego aresztowania. Jednocześnie Sąd odroczył sporządzenie uzasadnienia na piśmie na okres 7 dni. Z ustnych motywów wynika, że brak jest ogólnej przesłanki do stosowania środków zapobiegawczych, tzn. materiał dowodowy nie wskazuje na duże prawdopodobieństwo popełnienia przez podejrzanych zarzucanych im czynów. Postanowienia są nieprawomocne i podlegają zaskarżeniu" - poinformował "Rzeczpospolitą" sędzia Marek Poteralski, rzecznik Sądu Okręgowego we Wrocławiu.
"Jestem osobą niewinną, nie zgadzam się z żadnym z postawionych mi zarzutów i wiem, że przed niezawisłym sądem dowiodę swojej niewinności. Tak, jak nigdy nie uchylałem się od udziału w czynnościach prowadzonych przez sąd czy prokuraturę, tak i tym razem w oczywisty sposób będę pozostawać do pełnej dyspozycji wymiaru sprawiedliwości i organów ścigania" - przekazał w wydanym oświadczeniu Tomasz Misiak.
Czytaj więcej
"Wiem, że przed niezawisłym sądem dowiodę swojej niewinności" - oświadczył Tomasz Misiak dodając, że z ulgą przyjął decyzję sądu, który nie zastosował wobec niego żadnego środka zapobiegawczego.
W czwartek Prokuratura Regionalna w Szczecinie postawiła Tomaszowi Misiakowi i Maciejowi Wituckiemu, byłym szefom Work Service zarzuty oszustwa, prania brudnych pieniędzy i działanie na szkodę 22 tys. pracowników. Chodzi o rzekome nieprawidłowości przy płaceniu składek ZUS i wyłudzenia dotacji z PFRON na niepełnosprawnych pracowników na łączną kwotę 32 mln zł. Wszyscy to byli członkowie władz nieistniejącej już spółki Work Service z Wrocławia, która zajmowała się outsorcingiem pracowników - w 2021 r. przejął ją włoski inwestor i zmienił jej nazwę na GiGroup.
Prokuratura w Szczecinie zdecydowała się złożyć wniosek o tymczasowe aresztowanie wszystkich podejrzanych. - Powodem jest obawa matactwa i zagrożenie wysoką karą do 8 lat więzienia - mówił nam w piątek rano prok. Marcin Lorenc, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Szczecinie.