Podczas gdy w Europie Zachodniej nasila się fala zamachów terrorystycznych, NIK wzięła pod lupę polski system kontroli operacji finansowych, które mogą być wykorzystywane do finansowania terroryzmu. Wyniki audytu, obejmującego okres od 1 stycznia 2013 r. do 30 czerwca 2015 r., nie są optymistyczne.
W swoim raporcie Izba przytacza suche dane: „przy szacowanej na 18,2 mld zł skali zjawiska prania pieniędzy, w postępowaniach karnych (...) dokonano zabezpieczeń majątkowych na kwotę 1,2 mln zł oraz orzeczono przepadek mienia o wartości 11,5 mln zł, co stanowiło zaledwie 0,07 proc. wyżej wymienionej kwoty". Takie wyniki skłaniają inspektorów NIK do wystawienia surowej oceny. Ich zdaniem skuteczność systemu kontroli nad instytucjami finansowymi, organizacjami i przedsiębiorcami zobowiązanymi do rejestrowania podejrzanych transakcji była niska.
Zła organizacja kontroli
Autorzy raportu wymieniają kilka powodów, które – ich zdaniem – powodują, że cały dozór szwankuje. „Skuteczność systemu obniżała w szczególności niewłaściwa organizacja kontroli (...) przez urzędy kontroli skarbowej, prezesów sądów apelacyjnych, wojewodów i starostów". Chodzi o to, że instytucje te prowadzą swoje inspekcje na odrębnych zasadach i mają rożne priorytety – inne niż przeciwdziałanie podejrzanym transakcjom, z których środki mogą trafić do terrorystów.
Brak wnikliwości
I tak priorytetem urzędów w kontroli skarbowej są standardowe inspekcje podatkowe. NIK wytyka: „Badane w trakcie kontroli urzędy kontroli skarbowej nie przeprowadziły w zakresie prania pieniędzy i finansowania terroryzmu żadnej kontroli fundacji, stowarzyszenia, osoby prowadzącej działalność w zakresie prowadzenia ksiąg rachunkowych, kancelarii adwokackiej lub radcowskiej, biegłego rewidenta, doradcy podatkowego, instytucji finansowej lub kredytowej, przedsiębiorcy prowadzącego: dom aukcyjny, antykwariat, działalność w zakresie obrotu metalami lub kamieniami szlachetnymi i półszlachetnymi, sprzedaż komisową lub pośrednictwo w obrocie nieruchomościami".
Prezesi sądów apelacyjnych zajęci są organizacją działania sądownictwa powszechnego, a w sposób marginalny traktowali kontrole notariatu w zakresie prania pieniędzy. „Brak odpowiednich narzędzi, w tym spójnych przepisów prawa, skutkował brakiem kontroli nad stowarzyszeniami przez wojewodów oraz prezydentów miast" – dodaje NIK, wytykając to m.in. wojewodzie mazowieckiemu.