W sobotnim okładkowym artykule pt. "Fakt sprawdza. Zakrzepy po szczepionce!?", 50-letnia kobieta opowiadała o objawach poszczepiennych po przyjęciu szczepionki firmy AstraZeneca. Artykuł opatrzono m.in. zdjęciami kobiety przed i po przyjęciu szczepionki.
"Tytuł sugerujący poważny niepożądany odczyn poszczepienny u jednej z pacjentek nie został nawet poddany ocenie lekarskiej. Redakcja nawet nie pofatygowała się zweryfikować, czy objawy pacjentki spowodowane były szczepieniem. Dla redaktor naczelnej «Faktu» ważniejszym było wzbudzić sensację, przez co, jak mniemam zwiększyć sprzedaż sobotniego nakładu gazety. Nie da się inaczej ocenić tej publikacji, jak tylko jako igranie na najniższych uczuciach i emocjach ludzkich" - napisał minister zdrowia w liście do Marka Dekana, prezesa zarządu Ringier Axel Springer, wydawcy m.in. "Faktu".
Dowiedz się więcej: "Zbulwersowany" minister zdrowia pisze do Marka Dekana
Zdaniem Adama Niedzielskiego "tego typu publikacje prowadzą wprost do zahamowania procesu szczepień, a tym samym narażają szeroką grupę społeczną na utratę zdrowia, a być może i życia".
Do listu ministra zdrowia odniosła się Katarzyna Kozłowska, redaktor naczelna "Faktu". "Ożywienie w głosie i postawie ministra" dało się ostatnio dostrzec tylko raz, "gdy publicznie potępiał »Fakt«" - napisała wyrażając żal, że minister "swoich emocji nie zaangażował, by spróbować zrozumieć pacjentów" i nie skorzystał z okazji, "by odnieść się do ważnego problemu: aktualnie wiele osób źle znosi szczepienie jednym, konkretnym preparatem i nie zapewnia im się opieki".