- Rzeczywista blokada Tajwanu przez Chiny byłaby aktem wojny i miałaby daleko idące konsekwencje dla handlu międzynarodowego – oświadczył Wellington Koo po przeprowadzonych przez chińską armię ćwiczeniach, w czasie których chińskie okręty wojenne i siły powietrzne ćwiczyły m.in. objęcie Tajwanu blokadą.
Czytaj więcej
Chiny nie wyrzekną się możliwości użycia siły wobec Tajwanu - informuje chińskie Biuro ds. Tajwanu.
Chiny postrzegają Tajwan jako zbuntowaną prowincję i integralną część Państwa Środka. W ostatnich pięciu latach Chiny znacznie zwiększyły presję militarną na Tajwan – chińska armia jest aktywna w pobliżu wyspy niemal codziennie (co ma postać m.in. pojawiania się myśliwców i bombowców w tajwańskiej strefie identyfikacji obrony przeciwlotniczej), Chiny organizują też regularne ćwiczenia wojskowe wokół wyspy i na wodach Cieśniny Tajwańskiej. W czasie ćwiczeń chińska armia szkoli się m.in. z blokowania tajwańskich portów i z ataków na nie. Chiny nigdy nie wyrzekły się siły, jako sposobu przywrócenia suwerenności nad Tajwanem.
Chińczycy ćwiczyli blokowanie Tajwanu, Tajwan ostrzega przed konsekwencjami takiej blokady
W ubiegłym tygodniu chińska armia przeprowadziła niezapowiedziane ćwiczenia, których elementem było właśnie symulowanie blokady tajwańskich portów oraz atakowania celów morskich i naziemnych w rejonie Tajwanu.
Występując przed dziennikarzami w parlamencie Koo ostrzegł, że gdyby Chiny rzeczywiście wprowadziły blokadę Tajwanu, która oznaczałaby uniemożliwienie wpływania statków do tajwańskich portów i wlatywania samolotów w przestrzeń powietrzną nad Tajwanem, wówczas, zgodnie z brzmieniem rezolucji ONZ, byłoby to formą wojny z wyspą.