– Iran i Hezbollah rozpoczną ataki na Izrael najdalej we wtorek – donosiły w poniedziałek izraelskie media. Źródłem tych informacji miał być amerykański sekretarz stanu Antony Blinken. W czasie niedzielnej telekonferencji z szefami dyplomacji krajów G7 miał poinformować, że ataku należy się spodziewać w przedziale 24–48 godzin, a więc praktycznie najwcześniej w nocy z poniedziałku na wtorek.
O zbliżającej się dacie odwetu świadczyć może także zwołanie na poniedziałek posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego w Białym Domu.
Iran mówi, że Izrael czeka kara „w odpowiednim czasie”
Z oczywistych względów mniej precyzyjny był jeden z najwyższych dowódców irańskiego Korpusu Strażników Rewolucji Hosejn Salami. Zapewnił w poniedziałek, że Izrael czeka kara „w odpowiednim czasie”. Z kolei rzecznik irańskiego MSZ zapewniał, że Iran nie jest zainteresowany w rozpętaniu konfliktu na szeroką skalę na Bliskim Wschodzie, jednak nie ma innego wyjścia, jak ukarać Izrael.
Premier Beniamin Netanjahu grozi z kolei, że Izrael uderzy z taką samą mocą, z jaką zostanie zaatakowany.
Czytaj więcej
Od miesięcy wojnie w Strefie Gazy towarzyszą działania odwetowe poza Strefą Gazy. Izraela wobec Iranu i podopiecznych Iranu z Hezbollahu i Hamasu. Oraz odwrotnie. Zemsta za uderzenia w Bejrut i Teheran musi przebić to, co dotychczas znaliśmy. Czy czeka nas kolejna wojna, która ucieszyłaby Rosję?