Pakiet pomocy Ukrainie przegłosowany w Izbie Reprezentantów. Jak w Kijowie przyjęto tę oczekiwaną od miesięcy wiadomość?
Stuprocentowej pewności nie było, ale ostatnie wypowiedzi Mike’a Johnsona dawały nadzieję, że do tego dojdzie. Ukraińskie media i sieci społecznościowe śledziły to głosowanie na żywo, bo to niezmiernie ważna dla nas decyzja. Przyjęta z wielką radością. W pierwszej kolejności czekali na to wojskowi, którzy siedzą w okopach. Wiedzą, jak ważna dla nas jest pomoc amerykańska.
Prezydent Wołodymyr Zełenski wprost mówił, że bez tej pomocy Ukraina przegra wojnę z Rosją. Jest aż tak źle?
W Ukrainie ta wypowiedź była komentowana, bo dotychczas rządzący w Kijowie nie podważali tego, że Rosja przegra tę wojnę. Wygramy tę wojnę, ale nie wiemy, jaką cenę będziemy musieli za to zapłacić. Myślę, że ta wiadomość była skierowana przede wszystkim do zachodniego odbiorcy, by obudzić Zachód. Na froncie mamy co najmniej pięciokrotnie mniej pocisków artyleryjskich od Rosjan. Po drugie Zełenski mówił, że kończą nam się rakiety do systemów obrony przeciwlotniczej. Nie trzeba być ekspertem czy mieć dostęp do tajnych informacji, by zobaczyć, co się działo. W ciągu ostatnich dni Rosjanie – jak w tarczy na strzelnicy – uderzali w krytyczną infrastrukturę w Ukrainie. Jeżeli wcześniej obrona przeciwlotnicza przechwytywała od 85–100 proc. rakiet i dronów, to ostatnio z dziesięciu rakiet zestrzeliwano tylko dwie. Owszem, wszystko zależy od rodzaju wystrzeliwanej przez Rosjan broni i konkretnej sytuacji, ale wszystko wskazywało na to, że brakuje nam rakiet.
W ciągu ostatnich dni Rosjanie jak do tarczy na strzelnicy rozstrzeliwali krytyczną infrastrukturę w Ukrainie.
Ołeksij Melnyk, kijowski ekspert z Centrum Razumkowa
Jaka jest sytuacja na froncie?
Na linii frontu w ciągu kilku ostatnich miesięcy jednym z najgorszych problemów jest to, że Rosja używa sterowanych bomb lotniczych typu KAB-500. Rosyjskie lotnictwo taktyczne uderza nimi z odległości mniej więcej 70 kilometrów. Nie da się z tym walczyć, na linii frontu brakuje systemów obrony przeciwlotniczej.
Ostatnio ukraińskim siłom udało się zestrzelić rosyjski bombowiec Tu-22M3, po raz pierwszy od początku wojny.
To była pojedyncza operacja, bo liczba wyrzutni jest bardzo ograniczona. I wiąże się z dużym ryzykiem, bo taką wyrzutnię trzeba zabrać z jakiegoś obiektu na czas takiej operacji. Wiąże się to z ryzykiem utraty takiego systemu i jednocześnie narażony jest obiekt, który był przez niego chroniony. Systemów obrony przeciwlotniczej na linii frontu powinno być znacznie więcej. Bo ostatnio rosyjskie samoloty przelatywały już przez linię frontu i bombardowały nasze pozycje. Widocznie czuły się bezpiecznie, bo wcześniej nie zbliżali się aż tak bardzo.