Premier Benjamin Netanjahu ogłosił z sobotę, że Izrael znajduje się w stanie wojny z Hamasem. Podpisał dekret o powszechnej mobilizacji. I obiecał „odpowiedź”, jakiej palestyńscy bojownicy „jeszcze nie widzieli”.
Jednak rozpoczęty w tą sobotę o świcie największy od lat atak ze Strefy Gazy całkowicie zaskoczył izraelskie siły zbrojny. Jest niezbitym dowodem zasadniczej słabości Mosadu, który do tej pory był uważany za najlepszy system wywiadu na Bliskim Wschodzie.
Czytaj więcej
W sobotę nad ranem na południu i w środkowym Izraelu syreny alarmowe ostrzegały mieszkańców przed nadlatującymi pociskami. Świadkowie informują o ciągłym odgłosie wystrzeliwanych rakiet ze Strefy Gazy. Na południu do Izraela przedostało się wielu bojowników.
Zdaniem Mohammeda Deifa, przywódcy zbrojnego ramienia Hamasu Brygady Al-Aksa, palestyńscy bojownicy wystrzelili już w kierunku Izraela około 5 tysięcy pocisków. Części z nich dotarła nawet do Jerozolimy. Jednocześnie do Izraela przedostali się bojownicy poruszający się uzbrojonymi jeepami. Przeprowadzono też atak za pomocą paralotni. Po raz pierwszy doszło więc do jednoczesnego uderzenia przez Palestyńczyków z morza, powietrza i ziemi.
W internecie pojawiły się obrazki wziętych do niewoli izraelskich żołnierzy. Ilu ich jest na razie nie da się ustalić.