Krótko po północy w poniedziałek wybrane cele zbrojnych organizacji palestyńskich zostały zaatakowane przy użyciu dronów. Potem do natarcia ruszyło kilkuset żołnierzy izraelskiej armii w pojazdach opancerzonych. To pod osłoną wojskowych helikopterów. W krótkim czasie opanowali teren palestyńskiego obozu będącego praktycznie ubogą i chaotycznie zabudowaną dzielnicą Dżeninu na Zachodnim Brzegu Jordanu.
Opór palestyńskich bojowników, czyli terrorystów w nomenklaturze izraelskiej, był w sumie niewielki. Jednak w strzelaninach zginęło co najmniej dziesięć osób. Tysiące mieszkańców obozu rzuciło się do ucieczki wraz z pierwszymi eksplozjami.
Czytaj więcej
W nocy z niedzieli na poniedziałek izraelska armia zaatakowała Dżenin z powietrza, w mieście doszło też do wymiany ognia, w wyniku której zginęło co najmniej trzech Palestyńczyków.
Była to największa izraelska operacja przeciwko bojownikom palestyńskim od dwóch dekad. W tamtym czasie trwało jednak powstanie palestyńskie, czyli druga intifada, i zbrojny opór bojowników był znacznie większy. Oblężony obóz bronił się przez tydzień.
Spirala przemocy w Zachodnim Brzegu
W obecnej operacji dowództwo armii zaangażowało dwa tysiące żołnierzy. Podobnych akcji na okupowanym Zachodnim Brzegu naliczono już w ostatnich miesiącach dziesiątki. Rządzący od grudnia nowy gabinet premiera Beniamina Netanjahu wydał zdecydowaną walkę uzbrojonym ugrupowaniom palestyńskim na Zachodnim Brzegu, wspierając żydowskich osadników, którzy zawłaszczają tam coraz więcej palestyńskich ziem.