– Oczywiście, że go pamiętamy. (…) Takiego dobrego chłopca, pastucha zarżnął. Nie należy źle mówić o zmarłych, ale niech to: on był narkomanem, stale bezrobotny, choć miał dwie maleńkie siostrzyczki, którym trzeba było pomagać, bo matka zmarła. Dziewczynek żal, ale po co ta pompa? Bohater Rosji, uroczysty pogrzeb! – denerwowała się przed dziennikarzami mieszkanka jednej z wiosek na Zabajkalu.
Spory w wiosce wybuchły z powodu pogrzebu z wojskowymi honorami mordercy, skazanego na dziesięć lat łagru o zaostrzonym reżimie. Po pijanemu dziewięć razy uderzył nożem nieszczęsnego pastucha, a potem leżącego tłukł jakimś metalicznym przedmiotem. Ale w łagrze dał się zwerbować do najemników Wagnera i po trzech miesiącach Ukraińcy zabili go na froncie. W różnych zakątkach Rosji coraz częściej pojawiają się przedstawiciele Grupy Wagnera i żądają od miejscowych władz urządzania uroczystych pogrzebów swoim „bohaterom”, którzy zginęli w Ukrainie. Większość przedstawicieli urzędów – wystraszona sławą najemników Wagnera lub by przypodobać się zwierzchnikom – się zgadza. Ale coraz częściej wywołuje to sprzeciw miejscowych mieszkańców, którzy pamiętają wcześniejsze wyczyny poległych.
Czytaj więcej
Rosyjska prywatna firma wojskowa Grupa Wagnera werbuje ochotników w wielu rosyjskich koloniach karnych i wysyła ich nad Dniepr. Oferuje wolność po pół roku służby.
– Po co takie kosztowne uroczystości? I jeśli on był taki wspaniały, dlaczego sami wojskowi – czy kim oni tam są – nie chcą za to płacić – mówią na Zabajkalu o swoim poległym mordercy.
Informacje o sprzeciwach, awanturach oraz groźbach przedstawicieli Grupy Wagnera zarówno wobec lokalnych władz, jak i mieszkańców nadchodzą z wielu miejsc Rosji. Dziennik „New York Times” zebrał trzy takie przykłady z odległych rejonów kraju. – Kiedy w naszej gazecie napisali, że on zginął jak bohater, odpisałam w komentarzach (w internetowym wydaniu): „Ten wasz bohater spalił własną matkę i siostrę”. Jedni się dziwili: „Jak to tak?”, ale inni odpisywali: „On jest bohaterem, wy tego nie rozumiecie” – opisywała dziennikarzom awanturę wokół kolejnego „bohatera” mieszkanka obwodu rostowskiego graniczącego z Ukrainą. Poległy najemnik bowiem dostał 17 lat łagru za to, że w trakcie awantury domowej oblał benzyną matkę i siostrę. Ponieważ chlusnął z rozmachem, obryzgał paliwem również kuchnię. Wybuchł pożar, obie kobiety spłonęły żywcem razem z domem.