Niemiecki historyk: W Rosji życie żołnierza niewiele się liczy

Martin Schulze Wessel nie spodziewa się zwycięstwa wojsk rosyjskich w Ukrainie.

Publikacja: 07.01.2023 20:28

Niemiecki historyk: W Rosji życie żołnierza niewiele się liczy

Foto: Yelena Afonina/TASS/dpa/picture alliance

Czytaj więcej

Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 318

Monachijski historyk w rozmowie z „Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung” (FAS) przypomniał, że wojny z powodzeniem toczone przez Rosję z Napoleonem i Hitlerem były wojnami ludu. „Żołnierze wiedzieli, że stawką jest istnienie ojczyzny” – zaznaczył w rozmowie z gazetą ekspert ds. Europy Wschodniej.

Dziś rosyjscy żołnierze w Ukrainie „niczego nie bronią, nawet jeśli Putin chce, by wierzyli, że jest inaczej”. Podkreślił, że to Ukraina toczy dziś wojnę ludu o swoje przetrwanie. Zdaniem historyka właśnie dlatego, że mit wojny ludu jest w Rosji tak silnie zakorzeniony, w pewnym momencie powinno stać się dla Rosjan jasne, że tej wojny nie da się wygrać.

Martin Schulze Wessel dostrzega w historii Rosji długą ciągłość lekceważenia życia ludzkiego. Rosja, jak powiedział, była naznaczona wiekami pańszczyzny, a potem dyktaturą sowiecką: „Pańszczyzna w Rosji do XIX wieku prowadziła do ogromnego dystansu między oficerami a zwykłymi żołnierzami. I ten dystans nie zmniejszył się w Związku Sowieckim”. Historyk stwierdził, że w takiej sytuacji życie pojedynczego żołnierza niewiele się liczy.

Martin Schulze Wessel obwinia za to również Kościół prawosławny: „Religia w rosyjskim prawosławiu, w rozumieniu obecnego przywództwa Kościoła, nie jest przede wszystkim rozmową jednostki z jej Bogiem. Chodzi o wspólnotę jako całość, a z perspektywy rosyjskiego prawosławia wspólnota wiary i wspólnota narodowa to jedno i to samo” – wyjaśnił. Kontynuował, że prowadzi to do tego, że śmierć żołnierzy jest brana pod uwagę, „bo żołnierz, który umiera za Rosję, osiąga quasi-religijne zbawienie”.

Zdaniem historyka do dziś w Rosji istnieje także sakralizacja przemocy i bohaterów wojskowych. Wiosną Putin podniósł rangę brygady, która najwyraźniej brała udział w masakrze w Buczy. „To pokazuje, że orgie przemocy do dziś są nagradzane przez głowę rosyjskiego państwa”.

Monachijski historyk w rozmowie z „Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung” (FAS) przypomniał, że wojny z powodzeniem toczone przez Rosję z Napoleonem i Hitlerem były wojnami ludu. „Żołnierze wiedzieli, że stawką jest istnienie ojczyzny” – zaznaczył w rozmowie z gazetą ekspert ds. Europy Wschodniej.

Dziś rosyjscy żołnierze w Ukrainie „niczego nie bronią, nawet jeśli Putin chce, by wierzyli, że jest inaczej”. Podkreślił, że to Ukraina toczy dziś wojnę ludu o swoje przetrwanie. Zdaniem historyka właśnie dlatego, że mit wojny ludu jest w Rosji tak silnie zakorzeniony, w pewnym momencie powinno stać się dla Rosjan jasne, że tej wojny nie da się wygrać.

Konflikty zbrojne
Wojna na Bliskim Wschodzie wisi w powietrzu
Konflikty zbrojne
Ukraińcy strzelają do Rosjan amunicją z Indii. Indie nie protestują
Konflikty zbrojne
Eksplodujące radiotelefony Hezbollahu. To był najbardziej krwawy dzień w Libanie od roku
Konflikty zbrojne
Rosja chce mieć drugą armię świata. Czy Putin szykuje się do długiej wojny?
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Konflikty zbrojne
Wybuchające pagery w Libanie. Hezbollah upokorzony i zdruzgotany