Mówiąc o wojnie, jaką Rosja prowadzi na Ukrainie (Cziżow określał ją - podobnie jak rosyjskie władze - mianem "specjalnej operacji wojskowej"), Cziżow mówił, że "rozwija się ona w określonym tempie, biorąc pod uwagę różne aspekty sytuacji na Ukrainie, w tym "konieczność ochrony żołnierzy - rosyjskich i sojuszniczych żołnierzy Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej, a także ludności cywilnej".
- Gdyby rosyjska armia realizowała wzory USA i innych państw Zachodu, mogłaby już przetoczyć się jak walec po Ukrainie kilka razy. Ale nie to było naszą intencją. W rzeczywistości chciałbym powtórzyć, że celem Rosji nie jest zajęcie terytorium Ukrainy - przekonywał Cziżow.
Czytaj więcej
To Rosja, nie Ukraina potrzebuje denazyfikacji - mówiła w rozmowie z agencją Reutera Maria Aliochina, członkini antykremlowskiego zespołu punkowego Pussy Riot, która zdołała uciec w tym tygodniu z Rosji przebrana za kuriera dostarczającego posiłki.
Rosja 24 lutego zaatakowała Ukrainę z trzech stron - w tym m.in. z terytorium Białorusi, prowadząc ofensywę w kierunku Kijowa, którą przerwała po miesiącu, ze względu na brak postępów. Niemal od początku inwazji rosyjska armia atakowała cele cywilne - tylko w oblężonym przez Rosjan od 2 marca Mariupolu zginąć miało, w wyniku rosyjskich ataków, ponad 20 tys. mieszkańców miasta.
Pytany o możliwość użycia broni atomowej na Ukrainie, ambasador odpowiedział: - Macie na myśli to, czy NATO rozmieści broń atomową na Ukrainie? Mam nadzieję, że nie.