Rusłan Szoszyn: Ukraińskie wojsko pod presją armii Putina, ale i polityków w Kijowie

Wygląda na to, że polityczne i wojskowe kierownictwo Ukrainy żyje w odmiennych rzeczywistościach. I coraz trudniej im znaleźć wspólny język. Wołodymyr Zełenski mówi jedno, a generał Wałerij Załużny co innego.

Publikacja: 27.12.2023 14:34

Na prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zelenskiego presję wywierają sondaże, w których poparcie dla najważ

Na prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zelenskiego presję wywierają sondaże, w których poparcie dla najważniejszych instytucji państwowych leci na łeb na szyję

Foto: AFP

Czytaj więcej

Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 672

O przyszłorocznych planach związanych z mobilizacją w Rosji nie wiemy nic. Gdy zapadnie decyzja Władimira Putina, światowa opinia publiczna dowie się o tym z depeszy rosyjskiej agencji TASS. Wojskowi tam nie dyskutują z kierownictwem politycznym, bo od stuleci w tym kraju cel uświęca środki. Obywatel rosyjski jest jedynie mrówką dźwigającą swój patyczek na budowie „wielkiego mocarstwa”. Inaczej jest nad Dnieprem. Cały świat już wie, że Ukraina po niespełna dwóch latach wojny potrzebuje kolejnych 500 tys. żołnierzy, ale nie bardzo widzi możliwość, jak ich zmobilizować i skąd na to wziąć pieniądze.

Zełenski szuka sposobów na przeprowadzenie mobilizacji

Liczbę tę podał niedawno podczas konferencji prasowej prezydent Wołodymyr Zełenski. Powiedział, że z taką prośbą wystąpili wojskowi. Nie ukrywał, że nie jest do tego przekonany i stwierdził, że „oczekuje konkretnych propozycji”. Co więcej, zdradził, że nie wie, skąd rząd chce wziąć na to pieniądze, bo mobilizacja kosztowałaby budżet 500 mld hrywien (równowartość 53 mld złotych). Sugerował, że miałoby to konsekwencje gospodarcze, bo na jednego walczącego żołnierza – jak wyliczał – musi pracować sześciu podatników.

Czytaj więcej

Zełenski mówił, że armia chce mobilizacji 500 tys. osób. Jest odpowiedź gen. Załużnego

Na prezydenta Ukrainy presję wywierają sondaże, w których poparcie dla najważniejszych instytucji państwowych leci na łeb na szyję. Naciskają też krewni najdłużej walczących mężów, ojców i synów Ukrainy. I każdy nieprzemyślany krok w warunkach wojny i niezwykle trudnej sytuacji gospodarczej może wywołać poważne turbulencje.

Generałowie nie rozumieją polityków

Wtorkowe wystąpienie dowódcy armii ukraińskiej gen. Wałerija Załużnego brzmiało jak riposta na niedawne wypowiedzi prezydenta. Mówił, że wojsko rzeczywiście potrzebuje mobilizacji w przyszłym roku, by dokompletować obecne jednostki, stworzyć nowe oraz zastąpić żołnierzy, którzy w przyszłym roku polegną na polach walki. Unikał podawania konkretnych liczb i wchodzenia w szczegóły, zasłaniając się tajemnicą wojskową.

Rosyjska armia poświęca tysiące żołnierzy, by zająć jedną niewielką i doszczętnie zniszczoną miejscowość

Wygląda na to, że na Załużnego mocno naciskają politycy w Kijowie, którzy oczekują sukcesów na froncie. Chcą pochwalić się nimi w zachodnich mediach w warunkach rosnącego zmęczenia wojną nad Dnieprem. A tych na razie brak, bo rosyjska armia poświęca tysiące żołnierzy, by zająć jedną niewielką i doszczętnie zniszczoną miejscowość. Gen. Załużny, w odróżnieniu od gen. Gierasimowa, nie może sobie na to pozwolić.

O przyszłorocznych planach związanych z mobilizacją w Rosji nie wiemy nic. Gdy zapadnie decyzja Władimira Putina, światowa opinia publiczna dowie się o tym z depeszy rosyjskiej agencji TASS. Wojskowi tam nie dyskutują z kierownictwem politycznym, bo od stuleci w tym kraju cel uświęca środki. Obywatel rosyjski jest jedynie mrówką dźwigającą swój patyczek na budowie „wielkiego mocarstwa”. Inaczej jest nad Dnieprem. Cały świat już wie, że Ukraina po niespełna dwóch latach wojny potrzebuje kolejnych 500 tys. żołnierzy, ale nie bardzo widzi możliwość, jak ich zmobilizować i skąd na to wziąć pieniądze.

Pozostało 81% artykułu
Komentarze
Michał Szułdrzyński: A co, jeśli skan tęczówki wpadnie w oko przestępcom?
Komentarze
Michał Płociński: Donald Tusk może gorzko pożałować swojego uspokajania ws. powodzi
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Komisja bez politycznej mocy. Nie rząd, lecz znowu sekretariat Europy
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Wypadek na Trasie Łazienkowskiej, wypadek na A1, czyli zgubne skutki „trybu Boga”
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Powódź 2024. Fundusz Sprawiedliwości i wozy strażackie, czyli czego nie rozumie Suwerenna Polska