„Mamy łzy w oczach, gdy musimy wyrzucać: przecież to my je wyhodowałyśmy, wszystkie (róże-red) są takie żywe" - mówiła agencji Reuters Julia Czaryszkina, właścicielka kompleksu szklarni Podosinki, jednego z największych hodowców róż w Rosji.
W końcu marca Władimir Putin z dnia na dzień ogłosił wolny tydzień w Rosji, a następnie przedłużył ten okres do końca kwietnia. W wielu regionach Rosji władze wprowadziły też reżim samoizolacji (kwarantanny) i ograniczyły pracę handlu jedynie do sklepów spożywczych i aptek.
Czaryszkina przyznała, że dzień po tym jak prezydent ogłosił wolny tydzień, zamówienia na kwiaty w jej firmie zmniejszyły się 10-krotnie, do pięciu tysięcy róż, a potem spadły do tysiąca róż. Z tego powodu firma musiała zniszczyć 200 tysięcy kwiatów, a następnie wyrzuca wszystkie nowo ścięte róże każdego dnia od początku samoizolacji.
Związek branżowy „Szklarnie Rosji" podliczył, że codziennie rosyjscy ogrodnicy wyrzucają na śmietniki 1,2 mln róż. Szef związku Aleksiej Silnikow jest zdania, iż zniszczenie hodowli róż może być masowe, biorąc pod uwagę, że rocznie w Rosji wyhodowuje się ponad 300 milionów tych szlachetnych kwiatów: „Jeżeli nie będzie sprzedaży róż przez miesiąc, to dziesiątą-dwunastą część zbiorów możemy już wyrzucić".