Kilka lat temu resort uzgodnił z producentami tzw. mapę drogową podwyżek akcyzy na wyroby tytoniowe. Podatek miał rosnąć co roku o 10 proc. do 2027 r.
Nowe kierownictwo ministerstwa doszło jednak do wniosku, że to za mało. – Niespodziewany wybuch otwartego konfliktu zbrojnego za naszą wschodnią granicą oraz jego globalne konsekwencje gospodarcze spowodowały konieczność zrewidowania zaplanowanych jeszcze w 2021 r. poziomów opodatkowania – twierdzi w uzasadnieniu do projektu nowelizacji ustawy o podatku akcyzowym.
Wskazuje, że wyroby tytoniowe w Polsce są znacznie tańsze niż w większości innych krajów UE. Istotnym impulsem do wprowadzenia podwyżek jest też zwiększająca się z roku na rok siła nabywcza konsumentów. – Wraz ze wzrostem średniego wynagrodzenia, według danych GUS, za miesięczną wypłatę można kupić coraz większą ilość używek, przykładowo w przypadku papierosów w 2019 r. średnie wynagrodzenie wystarczało na 348 paczek, a w 2023 r. już na 437 paczek. W przypadku tytoniu do palenia w 2019 r. średnie wynagrodzenie pozwalało na zakup 211 paczek o masie 50 g tytoniu do palenia, a w 2023 r. już na 244 takie paczki – wyliczają urzędnicy.
I proponują znacznie mocniejszą podwyżkę stawek. W przypadku papierosów stawki mają wzrosnąć o 25 proc. w 2025 r., 20 proc. w 2026 r. i 15 proc. w 2027 r. Akcyza na wyroby nowatorskie ma pójść w górę odpowiednio o 50 proc., 20 proc. i 15 proc., a na tytoń do palenia o 38 proc., 30 proc. i 22 proc. Drastyczne podwyżki dotkną użytkowników e-papierosów: o 75 proc. w 2025 r., 50 proc. w 2026 r. i 25 proc. w 2027 r. Resort liczy na to, że skutkiem ubocznym będzie odwrót konsumentów od wyrobów tytoniowych, co ma być korzystne dla ich zdrowia.