Pożar i kompletne zniszczenie obiektu o powierzchni ok 140 tys. mkw. to ogromne straty nie tylko dla firm prowadzących tam działalność. Lokale, które w dużej części zostały przeniesione z wcześniejszej lokalizacji na śródmiejskim Placu Defilad, prowadzone były nie tylko przez firmy polskie.
W wielu placówkach działali także sprzedawcy z Wietnamu, którzy już poinformowali o katastrofie biznesów. - Pożar w centrum handlowym Marywilska 44 to dla kupców wielkie straty finansowe i utrata źródła utrzymana na długi okres — napisało w mediach społecznościowych Stowarzyszenie Przedsiębiorców Wietnamskich w Polsce. - Jako organizacja obserwujemy rozwój sytuacji — dodał. Również stołeczny ratusz zapowiedział, że kupcy otrzymają wsparcie na pokrycie strat.
Czytaj więcej
Od pierwszych minut pożaru centrum handlowego Marywilska 44 monitorujemy sytuację, bo jest ona związana z naszą społecznością - powiedział w rozmowie z Onetem Karol Hoang, rzecznik prasowy Stowarzyszenia Wietnamczyków w Polsce.
Marywilska 44 to nie tylko sklepy
Na tej ogromnej powierzchni, porównywalnej z największymi centrami handlowymi w kraju, działały nie tylko sklepy, ale także placówki usługowe. Szczególnie prężnie rozwijała się gastronomia, oferująca autentyczną kuchnię wietnamską, nieznaną zazwyczaj w lokalach w innych miejscach, dostosowujących ofertę do europejskich gustów.
Czytaj więcej
W niedzielę nad ranem na warszawskiej Białołęce spłonęła główna część kompleksu handlowego należącego do notowanej na giełdzie Grupy Mirbud. Firma zapowiada odbudowę.