- Jeśli od początku roku litewski eksport do Rosji zmniejszył się o jedną piątą, to w kwietniu obraz całkowicie się zmienił, spadek wyniósł 60 procent. Ostatnie spadki są już bardzo znaczne – powiedział ekonomista Aleksander Izgorodin, dla portalu Delfi.
Jednak sytuacja z importem jest inna. Litewski biznes nie zaprzestał kontaktów z firmami objętymi sankcjami. Od pierwszych sankcji unijnych 23 lutego, litewscy celnicy nie pozwolili na import więcej niż 1000 transportów” - poinformował przedstawiciel celny Rolandas Jurgaitis.
W związku z wykroczeniami administracyjnymi sporządzono ponad 100 protokołów, wszczęto kilkadziesiąt śledztw.
- Wydaje się, że wojna jest wojną, sympatyzujemy z Ukrainą, ale pieniądze to pieniądze, biznes to biznes i nie każdy biznes patriotycznie zaprzestał swojej działalności. Są tacy, którzy kontynuują i nie chcą przestać — przyznał Jurgaitis.
Firmy, które wciąż zamawiają towary z Rosji i Białorusi, dużo jednak ryzykują, bowiem te towary nie były i nie są wpuszczane na Litwę więcej niż jeden raz.