Wartość sprzedaży zagranicznej stawia polskie firmy odzieżowe i obuwnicze w globalnej czołówce sektora. W 2020 r. Polska zajmowała już dziesiątą pozycję w zestawieniu największych eksporterów obuwia, co oznacza, iż w rok awans wyniósł aż trzy pozycje – wynika z raportu PKO BP. Na rynki zagraniczne rocznie trafiało ponad 100 mln par obuwia. Z kolei w przypadku odzieży polskie firmy zajmują 11. miejsce wśród globalnych eksporterów, ale w rok ich udziałem stał się awans aż o pięć pozycji – żadna inna kategoria nie może się pochwalić tak dużą zmianą. Pandemia sytuację na pewno zaburzyła w związku z zachwianiem łańcuchów dostaw, niemniej firmy zaczną powoli odbudowywać pozycję.
Z wyższej półki
Jednocześnie sektor, choć obecny w ujęciu globalnym, jest zdecydowanie uzależniony od rynków unijnych. – Trafia na nie ponad 70 proc. produkcji, z czego zdecydowanie największa część do Niemiec. Jeśli chodzi o inne rynki zewnętrzne, nasz eksport nie jest tak rozwinięty, a po kryzysie w Rosji nie odrodziła się sprzedaż także w tamtym kierunku – mówi Aleksandra Krysiak, dyrektor Związku Pracodawców Przemysłu Odzieżowego i Tekstylnego PIOT. – Na rynku panuje ogromna konkurencja, a za sukces w UE odpowiadają choćby kwestie kulturowe – dodaje.
Podbój rynków azjatyckich czy USA wymaga od firm odzieżowych zmiany w rozmiarówkach – statystyczny mieszkaniec Azji jest drobniejszy i szczuplejszy niż Europejczyk, w przypadku USA z kolei jest na odwrót. Dodatkowo wiele rynków spoza Europy wymaga stosowania innych tkanin czy wzorów, wymaga więcej ozdób itp. – Mamy w kraju dobre marki i udane starty w Japonii, Azji, Zjednoczonych Emiratach Arabskich, ale to trudne i skomplikowane operacje, podbój takich rynków musi być zakrojony na długi czas – dodaje.
Czytaj więcej
Problemy z terminowymi dostawami towarów z Azji, niekorzystne kursy walut, obawy, że konsumpcja spowolni po wybuchu w pierwszym półroczu – to ryzyka na które wskazuje zarząd LPP. Kurs akcji reaguje dziś na nie silnym spadkiem. Ale planów na ten rok obrotowy grupa nie zmienia.