Posunięcie jest częścią planu zwiększenia gwarantowanych minimalnych zarobków do 60 proc. średniej płacy 1944 euro na koniec 4-letniej kadencji. — Pragnę ogłosić, że jesteśmy silnym rządem, mamy mandat społecznej większości, która chce iść naprzód — powiedziała minister pracy Yolanda Diaz po spotkaniu z przedstawicielami biznesu i związków zawodowych. Ta podwyżka jest skromnym narzędziem likwidowania nierówności, które zdaniem jej resortu dotyczą ponad 2 mln ludzi. Nowy rząd ogłosił też podwyżki emerytur i zarobków pracowników sektora publicznego.
Związkowcy przyjęli tę wiadomość z zadowoleniem, pracodawcom nie podobała się. — Płaca minimalna nie zniszczyła zatrudnienia w Hiszpanii, a wzrost zarobków przyczyni się do tworzenia nowych miejsc pracy — stwierdził Unai Sordo z Komisji Robotniczych CCOO.
Bank BBVA stwierdził, że dotychczasowe podwyżki miały ograniczony dodatni wpływ, bo zmalało tempo tworzenia nowych miejsc pracy. Na skutek podwyżek nie powstało ich 45 tys. w najmniej rozwiniętych regionach, Andaluzji i na Wyspach Kanaryjskich.
Premier Pedro Sanchez ogłosił pod koniec 2018 r. podwyżkę płacy minimalnej o 22 proc. Był to największy wzrost od 1977 r., co wydobyło Hiszpanię z samego dołu tabeli w Europie na jedno z najwyższych miejsc.
Oczekuje się, że nowy rząd socjalistów i ugrupowania Podemos dotrzyma obietnicy wycofania części reform rynku pracy z 2012 r., które ułatwiły pracodawcom zwalnianie i doprowadziły do obniżenia siatki płac. Rząd chciałby odejść od indywidualnych porozumień w firmach i przejść do układów zbiorowych pracy w poszczególnych Hektorach oraz powstrzymać firmy przed zwalnianiem z pracy ludzi z powodu dłuższych zwolnień chorobowych — pisze Reuter.