Ten impuls jest jeszcze silniejszy po tym, jak Amerykanie zapowiedzieli możliwość wprowadzenia kolejnych sankcji po tłumieniu przez policję demonstracji i zapowiedź wprowadzenia nowych ograniczeń w Hongkongu. Amerykanie, jak na razie, nie spieszą się z nowymi ograniczeniami w stosunkach handlowych z Chinami, ale gdyby rzeczywiście stały się one faktem, ucierpiałyby na tym w równym stopniu firmy chińskie, jak i amerykańskie. Tyle, że dla Chińczyków dostęp do dolara jest kluczowy.
Jak na razie juan ma zaledwie 2 procentowy udział w rezerwach bankowych na świecie.
—Umiędzynarodowienie juana jest w tej chwili już nie pożądane przez władze chińskie, ale wręcz nieuniknione — uważa cytowany przez Bloomberga Ding Shuang, główny ekonomista Standard Chartered Plc. Odpowiadający za Chiny oraz region Azji i Pacyfiku — W sytuacji wielkiej niepewności politycznej Chińczycy muszą znaleźć alternatywę wobec dolara. Inaczej ryzyko finansowe będzie zbyt wysokie — dodaje.
Podobne głosy słychać było w czasie globalnego kryzysu finansowego 2008/2009. Od tego czasu oczywiście sporo się zmieniło, a Międzynarodowy Fundusz Walutowy uznał juana za walutę rezerwową. Chińska waluta pojawiła się również na rynkach surowcowych. Tyle, że to wszystko nadal jest marginesem. Teraz Chińczycy uznali, że promocja renminbi na rynkach międzynarodowych jest konieczna, ponieważ w żaden inny sposób ich kraj nie uniezależni się od dominacji dolara. Otwarcie mówią to chińscy eksperci i przedstawiciele władz. Zhou Yongkun, członek zarządu Ludowego Banku Chin, chińskiego banku narodowego ujawnił, że w najbliższym czasie mają ulec wzmocnieniu kontakty z zagranicznymi odpowiednikami. Nie ujawnił jednak o jakie waluty chodzi, chociaż najprawdopodobniej będą to euro i jen. Tyle, że żeby rzeczywiście tak się stało Chińczycy muszą poluzować kontrolę przepływu kapitału, która została zaostrzona po dewaluacji w 2015 roku. To z kolei grozi destabilizacją odpływu gotówki. Pomocne byłoby również poluzowanie przepisów regulujących import i zgodę na powstanie deficytu w handlu. —Chiny nie są jeszcze na to gotowe — uważa Yu Yongding, były doradca banku centralnego.
Na razie jeszcze nie wiadomo, jak bardzo zdeterminowani są Amerykanie. Wiadomo tylko, że przygotowania do wprowadzenia zakazu inwestowania przez fundusze emerytalne z USA w chińskie akcje są bardzo zaawansowane. Podobnie jest z ograniczeniami dla chińskich firm, które chciałyby być notowane na giełdzie amerykańskiej. Tyle, że takie restrykcje wobec największej gospodarki świata byłyby czymś niespotykanym w sytuacji, kiedy Rezerwa Federalna nigdy nie ograniczała dostępu do swojej waluty. I byłyby niekorzystne także dla firm amerykańskich.