O swojej decyzji Irlandczyk poinformował w środę wieczorem, równo tydzień od fatalnej w skutkach imprezy towarzystwa golfowego. — Stawało się coraz bardziej jasne, że kontrowersje dotyczące mojej niedawnej wizyty w Irlandii odwracają uwagę od mojej pracy jako komisarza UE i podkopują moją pracę w najbliższych kluczowych miesiącach — oświadczył Hogan.
Unijny komisarz był jednym z 80 uczestników spotkania w Galway w ubiegłym tygodniu, które odbyło się z naruszeniem wprowadzonych dzień wcześniej przez rząd zaostrzonych reguł epidemiologicznych. Spotkanie było zbyt liczne, a jego uczestnicy nie nosili maseczek i nie zachowywali dystansu społecznego. O sprawie napisały irlandzkie media i natychmiast na rząd posypały się gromy, bo w imprezie uczestniczyły osoby publiczne. Do dymisji podał się minister rolnictwa, ale przez kilka dni wydawało się, że Hogan zostanie ocalony. Dla Irlandii teka komisarza ds. handlu jest kluczowa, szczególnie w obliczu zbliżających się negocjacji nowego porozumienia handlowego z Wielką Brytanią, a także negocjacji z USA, czy Chinami. I wcale nie jest pewne, że następca Hogana dostanie tę samą tekę. Jednak w środę stało się jasne, że przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen nie odpuści Hoganowi. Bo nie tylko uczestniczył on w wątpliwej imprezie, ale jeszcze z czasem wyszły na jaw jego kolejne przewiny. Odwiedził jedno z miast w Irlandii mimo lokalnego zamknięcia, rozmawiał przez telefon komórkowy prowadząc samochód, wreszcie — co okazało się we wtorek — wcześniej złamał też zasady kwarantanny. Nie przestrzegał jej, gdy przyjechał z Brukseli do rodzinnej Irlandii, mimo że w jego kraju Belgia jest uznawana za kraj podwyższonego ryzyka epidemiologicznego. Co więcej, i to było prawdopodobnie kluczowe dla von der Leyen, w tej ostatniej sprawie ją okłamał. Jeszcze w ostatni piątek rzeczniczka KE broniła Hogana twierdząc, że przestrzegał kwarantanny. Kłamstwo wyszło na jaw, gdy zgłosili się świadkowie, którzy widzieli Hogana ze znajomymi na obiedzie w restauracji w czasie jego rzekomej kwarantanny.
Dla Irlandczyka to bolesny koniec świetnej kariery. Był bardzo dobrze ocenianym komisarzem w ważnym obszarze handlu. Wcześniej w latach 2014-19 był komisarzem ds. rolnictwa. W ostatnich miesiącach zrobiło się o nim głośno, gdy zaczął się starać o stanowisko szefa Światowej Organizacji Handlu (WTO). Ostatecznie porzucił ten plan, gdy von der Leyen zażądała od niego, aby zrezygnował z teki komisarza, bo jego osobiste ambicje osłabiają pozycję Komisji. Ponieważ nie miał gwarancji sukcesu w wyścigu o WTO, to wolał zachować tekę komisarza. Jak się okazało nie na długo.
Rezygnacje komisarzy są niezwykle rzadkie. Zdarzają się w powodów osobistych na ich własne życzenie, ale wymuszone rezygnacje są sporadyczne. Ostatnia miała miejsca w 2012 roku i dotyczyła maltańskiego komisarza Johna Dalli, oskarżanego o uleganie lobby tytoniowemu. Szefowie KE nie ulegają presji rządów, które np. po zmianie władzy w wyniku wyborów chciałyby do Brukseli wysłać w trakcie kadencji swojego kandydata. Tym razem jednak sytuacja była inna. Nie tylko Dublin stracił zaufanie do swojego człowieka, ale straciła je także oszukana przez Hogana szefowa KE. Niemka ma także świadomość, że trwanie Hogana znacznie pogorszyłoby wizerunek Brukseli w oczach zmęczonych pandemicznymi restrykcjami obywateli UE.
Irlandia będzie teraz musiała przedstawić nowego kandydata na komisarza, na którego musi się zgodzić von der Leyen. Może on, ale nie musi, dostać tej samej teki. Jeśli dostałby inną, to wiązałoby się to także z przesunięciami kompetencji innych komisarzy.