Jak Bank Światowy i MFW uratowały marokańską turystykę

Gdyby szefowie Banku Światowego i MFW nie uwierzyli Marokańczykom, że w ciągu miesiąca zdążą posprzątać po trzęsieniu ziemi i zorganizują konferencję dla tysięcy uczestników, Marrakesz nigdy nie podniósłby się po kataklizmie.

Publikacja: 25.12.2023 17:59

Jak Bank Światowy i MFW uratowały marokańską turystykę

Foto: Hollie Adams/Bloomberg

I nie chodzi tutaj o zniszczenia. Tylko o postrzeganie tego miasta jako mekki światowej turystyki.

Trzęsienie ziemi było 8 września. A Walne Zgromadzenie BŚ/MFW zaplanowano na 9-15 października. Zgłoszono na nie 15 tysięcy uczestników. Wszystkie miejsca w hotelach i miejscowych tradycyjnych pensjonatach – rijadach były wyprzedane. Sprzedawcy pamiątek, restauratorzy i taksówkarze w starej części miasta szykowali się na biznes stulecia. Nie mówiąc o tym, że ceny były odpowiednio podkręcone pod bogatych finansistów. Więc sama konferencja wypłoszyła zwyczajnych turystów.

Czytaj więcej

Szczyt klimatyczny w Dubaju. Spektakularny zgrzyt na start, dalej też ciekawie

Być albo nie być

Ale to ostatecznie Kristalina Georgijewa — dyrektor generalna MFW i Ajay Banga, prezes Banku Światowego musieli zdecydować, czy doroczna konferencja odbędzie się w Waszyngtonie, czy jednak w Marrakeszu. Ich wysłannicy kursowali w tę i z powrotem między oboma miastami. Ostatecznie 23 września, w 15 dni po trzęsieniu ziemi obie instytucje wydały oświadczenie: „Opierając się na bardzo drobiazgowych analizach i po wyciągniętych wnioskach, zarządy MFW i BŚ we współpracy z władzami marokańskimi, zdecydowały się kontynuować przygotowania do dorocznej konferencji w Marrakeszu. W tym bardzo trudnym czasie wierzymy, że będzie to dowodem wsparcia międzynarodowej społeczności dla Marokańczyków, którzy po raz kolejny pokazali jak bardzo potrafią być odporni, kiedy przyjdzie im zmierzyć się z tragedią”.

Dla mieszkańców i biznesu w Marrakeszu było to jak być, albo nie być. Dostali pieczęć wiarygodności, a w świat poszedł sygnał: w Maroku jest bezpiecznie. Gdyby MFW i BŚ zdecydowały inaczej, turystyczny biznes w Marrakeszu, ale i w innych marokańskich miastach potrzebowałby długiego czasu, aby się podnieść. A przecież dopiero co odbudowywał się po pandemii.

Konferencja okazała się dla Marrakeszu wielkim sukcesem finansowym. MFW i Europejski Bank Inwestycyjny wspólnie przeznaczyły 1,3 mld dolarów na odbudowę miasta i wiosek zniszczonych trzęsieniem ziemi, a król Mohammed przeznaczył na ten cel ponad 11,7 mld dol. Posypały się granty i dotacje z organizacji międzynarodowych i biznesowych.

Czytaj więcej

Silne trzęsienie ziemi w Maroku. Rośnie liczba ofiar

Zniszczeń trzeba poszukać

Oczywiście wszystko odbyło się z zachowaniem wszystkich możliwych środków ostrożności. Obrady przeniesiono z wielkich sal konferencyjnych na błonie miasta, gdzie rozstawiono gigantyczne namioty.

A finansiści, którzy przyjechali na konferencję wymykali się z obrad, żeby zrobić zdjęcia. Najlepiej ze śladami zniszczeń po trzęsieniu ziemi.

A tych trzeba, zwłaszcza w Medinie z budynkami z XII wieku, dobrze poszukać. Kilka ulic na souku jest w remoncie, stropy podpierają rusztowania, gdzieniegdzie pojawia się kupka gruzu. Część murów okalających centrum jest popękana. Ale nie ucierpiały muzea, bogate i wyjątkowe. Za wstęp albo nie płaci się wcale, albo ułamek tego, co taka przyjemność kosztuje w Europie.

Czytaj więcej

Maroko wraca do życia po trzęsieniu ziemi. Turyści znowu mogą odwiedzać zabytki

Będzie rekord

Dzisiaj już wiadomo, że liczba turystów, którzy w tym roku przyjechali do tego miasta i Maroka ogółem jest większa, niż rekordy sprzed pandemii. — Wszystko wskazuje na to, że do końca tego roku liczba odwiedzających Maroko sięgnie w tym roku 14 mln — mówiła kilka dni temu Fatim-Zahra Ammor , minister turystyki Maroka. Udział turystyki w marokańskim PKB wynosi 7 proc. i jest głównym źródłem napływu walut. W 2019 przyjechało 13 mln turystów. A plany są takie: 17,5 mln w 2026 roku i 26 mln w 2030, kiedy to Maroko wspólnie z Hiszpanią i Portugalią zorganizuje piłkarski Mundial. Wtedy o przyjaznych, niskich obecnie cenach, będzie można zapomnieć.

Zresztą tych turystów nawet teraz byłoby ich jeszcze więcej, gdyby nie wojna między Izraelem i Hamasem. To z Izraela właśnie przyjeżdżali do Maroka turyści, jako do jedynego kraju arabskiego, gdzie Żydzi i Arabowie nie mają ze sobą problemów, a dzielnica żydowska jest jedną z największych atrakcji Marrakeszu, zaś synagoga w pobliżu meczetu nikomu nie przeszkadza.

— Niestety na razie wszystko stanęło w miejscu — mówi Henri Abizker, właściciel biura touroperatora, wyspecjalizowanego w ściąganiu turystów z Izraela. Przyjazdy z tego kraju praktycznie zatrzymały się 7 października, czyli w dniu ataku Hamasu. — Ale damy sobie z tym radę. Tak samo, jak i ze skutkami trzęsienia ziemi — zapewnia Henri Abizker. Jego zdaniem, to wrześniowy kataklizm był groźniejszy. Bo mógł powstrzymać przyjazd wszystkich, nie tylko Żydów.

Czytaj więcej

Maroko: Dużo więcej miejsc dla Polaków

Wielkie zaskoczenie

Nikomu nie przyszło wcześniej do głowy, że trzęsienie ziemi może nawiedzić Marrakesz. To miasto nie znajduje się na uskoku tektonicznym, a granica płyt afrykańskiej i euroazjatyckiej leży prawie tysiąc dalej na północ, w Cieśninie Gibraltarskiej. Ostatnie trzęsienie ziemi tak daleko na południu miało miejsce w Agadirze ponad 60 lat temu. Zginęło w nim 15 tys. osób. I nadal pozostają tam niezabudowane połacie gruntu.

Także pierwsze zdjęcia z Marakeszu po trzęsieniu ziemi były dramatyczne. Ale epicentrum było 70 km na południowy zachód, w górach Atlasu Wysokiego, gdzie zginęło około 3000 osób. Poważnie ucierpiały ośrodek narciarski Oukaïmeden, dziesiątki wiosek w Parku Narodowym Toubkal, miasteczko targowe Amizmiz i piękna górska dolina Ouirgane. — To był dla nas szczyt sezonu – mówi Zina Bencheikh, szefowa biura turystycznego Intrepid Travel na region Europy Wschodniej i Bliskiego Wschodu.Maroko jest naszym topowym kierunkiem, a w pobliżu Marrakeszu mieliśmy 650 klientów. Na szczęście nikomu z nich nic się nie stało — dodaje. Ucierpiały znane hotele — Kasbah Tamadot, Bab Ourika i Kasbah Toubkal. W tym ostatnim nadal trwa remont tarasu ze słynnym widokiem na góry. Ale kultowa Mamounia, najlepszy hotel w Afryce, pozostał nietknięty. W wioskach, położonych niedaleko miasta mieszkańcy z taką samą energią odgruzowywali swoje domy, jak i usuwali skały ze szlaków turystycznych. Bo wiedzieli, że na remonty domów najłatwiej zarobią turystyką.

I nie chodzi tutaj o zniszczenia. Tylko o postrzeganie tego miasta jako mekki światowej turystyki.

Trzęsienie ziemi było 8 września. A Walne Zgromadzenie BŚ/MFW zaplanowano na 9-15 października. Zgłoszono na nie 15 tysięcy uczestników. Wszystkie miejsca w hotelach i miejscowych tradycyjnych pensjonatach – rijadach były wyprzedane. Sprzedawcy pamiątek, restauratorzy i taksówkarze w starej części miasta szykowali się na biznes stulecia. Nie mówiąc o tym, że ceny były odpowiednio podkręcone pod bogatych finansistów. Więc sama konferencja wypłoszyła zwyczajnych turystów.

Pozostało 92% artykułu
Gospodarka
Największy kryzys wizerunkowy w historii MFW. Jednak będzie powrót do Rosji
Gospodarka
Odbudowa po powodzi uderzy w inne inwestycje?
Gospodarka
Polska właśnie dostała lek na kaca po stracie fabryki Intela
Gospodarka
Viktor Orban „przejechał” się na elektrykach. Gospodarka już cierpi
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Gospodarka
MFW odwołuje misję do Rosji. To nie były „problemy techniczne”