Węgry zadeklarowały, że będą blokować członkostwo Ukrainy w UE z powodu naruszenia praw węgierskiej mniejszości narodowej na Zakarpaciu. Dlaczego nie chcecie rozszerzenia UE?
Musimy dokonać rozróżnienia między starym rozszerzeniem a nowym. Stare rozszerzenie oznacza akcesję krajów z Bałkanów Zachodnich: w 2003 roku Unia Europejska obiecała członkostwo wszystkim krajom regionu w tzw. deklaracji z Salonik. I myślę, że dopóki Unia Europejska nie spełni tej obietnicy wobec Bałkanów, nierealistyczne jest mówienie o innych procesach rozszerzenia, w tym o akcesji krajów wschodnich. Gdyby UE była choć w połowie tak kreatywna w znajdowaniu sposobów na przyspieszenie procesu akcesji, to wszystkie kraje Bałkanów Zachodnich byłyby już członkami Unii Europejskiej.
Dlaczego nie chcecie, aby Ukraina była państwem członkowskim?
Cóż, pytanie nie brzmi, czy chcemy, aby Ukraina była państwem członkowskim, ale: czy mamy prawdziwą strategiczną dyskusję o tym, jakie korzyści i koszty pociąga za sobą dla UE przyjęcie Ukrainy. Czy jest korzystna obecność w Unii Europejskiej kraju, który jest obecnie w stanie wojny ze swoich sąsiadem, będącym potęgą nuklearną. Czy zwiększa to bezpieczeństwo Unii Europejskiej, czy też nie. Powinniśmy również przyjrzeć się temu, czy gospodarka i rozwój Ukrainy są zgodne z interesem Unii Europejskiej – w Ukrainie PKB per capita przed wojną wynosiło mniej niż 25 proc. średniej unijnej. Niepokoi nas również ukraińskie rolnictwo, grunty orne są większe niż całe terytorium Włoch, średnia wielkość gospodarstwa wynosi ponad 1000 hektarów, podczas gdy w UE jest to około 2,5 hektara. Ten kraj byłby największym beneficjentem wspólnej polityki rolnej i odbiorcą funduszy spójności. Czy wewnętrzny rynek europejski poradzi sobie z integracją Ukrainy? Myślę, że to jest dyskusja, którą powinniśmy prowadzić, ale jej nie prowadzimy. Jak więc możemy teraz powiedzieć, że Ukraina powinna lub nie powinna być członkiem Unii Europejskiej?
Czy ta opinia ma coś wspólnego z ostatnią wizytą Viktora Orbána w Pekinie i rozmową z Władimirem Putinem? Orbán powiedział wtedy, że celem Węgier nigdy nie był konflikt z Rosją i że te dwa kraje chcą ściśle współpracować.
Ostatnim razem, kiedy sprawdzałem, Rosja nie była członkiem Unii Europejskiej, więc dlaczego mielibyśmy dyskutować z nią o członkostwie Ukrainy? Ważne byłoby, aby pozostałe państwa wchodzące już w skład Unii Europejskiej dyskutowały ze sobą o dalszym rozszerzeniu Unii.
Specjalnie na potrzeby prezydencji Węgier, która zacznie się w lipcu przyszłego roku, Węgry utworzyły nowe ministerstwo, którego pan został szefem. Jakie macie priorytety na ten prestiżowy okres przewodniczenia pracom rady UE?
Moim celem jest odpowiednie przygotowanie kraju do prezydencji, tak byśmy mieli niezbędny poziom reprezentacji zarówno na Węgrzech, jak i w państwach członkowskich UE. Ona w pewnym sensie już się rozpoczęła, ponieważ prezydencje są przygotowywane w formacie trio – trzech następujących po sobie prezydencji. Dlatego my pracujemy z naszymi hiszpańskimi i belgijskimi kolegami. Prezydencja hiszpańska rozpoczęła się w lipcu i nadal trwa. Po niej, od stycznia, przejmą przewodnictwo Belgowie, a my po nich.
Mamy już program trzech prezydencji przyjęty przez Radę w czerwcu: skupimy się na europejskiej konkurencyjności, to nasz priorytet. Inne cele to wyzwania demograficzne w UE oraz przyszłość polityki spójności, a także migracja, europejska polityka bezpieczeństwa i obrona oraz rozszerzenie UE.