János Bóka: Piłka w sprawie KPO dla Węgier jest po stronie UE

Ostatnim razem, kiedy sprawdzałem, Rosja nie była członkiem Unii Europejskiej. Dlaczego więc mielibyśmy dyskutować z nią o członkostwie Ukrainy? – mówi János Bóka, węgierski minister ds. Unii Europejskiej.

Publikacja: 20.11.2023 03:00

János Bóka, węgierski minister ds. Unii Europejskiej

János Bóka, węgierski minister ds. Unii Europejskiej

Foto: mat. pras.

Węgry zadeklarowały, że będą blokować członkostwo Ukrainy w UE z powodu naruszenia praw węgierskiej mniejszości narodowej na Zakarpaciu. Dlaczego nie chcecie rozszerzenia UE?

Musimy dokonać rozróżnienia między starym rozszerzeniem a nowym. Stare rozszerzenie oznacza akcesję krajów z Bałkanów Zachodnich: w 2003 roku Unia Europejska obiecała członkostwo wszystkim krajom regionu w tzw. deklaracji z Salonik. I myślę, że dopóki Unia Europejska nie spełni tej obietnicy wobec Bałkanów, nierealistyczne jest mówienie o innych procesach rozszerzenia, w tym o akcesji krajów wschodnich. Gdyby UE była choć w połowie tak kreatywna w znajdowaniu sposobów na przyspieszenie procesu akcesji, to wszystkie kraje Bałkanów Zachodnich byłyby już członkami Unii Europejskiej.

Dlaczego nie chcecie, aby Ukraina była państwem członkowskim?

Cóż, pytanie nie brzmi, czy chcemy, aby Ukraina była państwem członkowskim, ale: czy mamy prawdziwą strategiczną dyskusję o tym, jakie korzyści i koszty pociąga za sobą dla UE przyjęcie Ukrainy. Czy jest korzystna obecność w Unii Europejskiej kraju, który jest obecnie w stanie wojny ze swoich sąsiadem, będącym potęgą nuklearną. Czy zwiększa to bezpieczeństwo Unii Europejskiej, czy też nie. Powinniśmy również przyjrzeć się temu, czy gospodarka i rozwój Ukrainy są zgodne z interesem Unii Europejskiej – w Ukrainie PKB per capita przed wojną wynosiło mniej niż 25 proc. średniej unijnej. Niepokoi nas również ukraińskie rolnictwo, grunty orne są większe niż całe terytorium Włoch, średnia wielkość gospodarstwa wynosi ponad 1000 hektarów, podczas gdy w UE jest to około 2,5 hektara. Ten kraj byłby największym beneficjentem wspólnej polityki rolnej i odbiorcą funduszy spójności. Czy wewnętrzny rynek europejski poradzi sobie z integracją Ukrainy? Myślę, że to jest dyskusja, którą powinniśmy prowadzić, ale jej nie prowadzimy. Jak więc możemy teraz powiedzieć, że Ukraina powinna lub nie powinna być członkiem Unii Europejskiej?

Czy ta opinia ma coś wspólnego z ostatnią wizytą Viktora Orbána w Pekinie i rozmową z Władimirem Putinem? Orbán powiedział wtedy, że celem Węgier nigdy nie był konflikt z Rosją i że te dwa kraje chcą ściśle współpracować.

Ostatnim razem, kiedy sprawdzałem, Rosja nie była członkiem Unii Europejskiej, więc dlaczego mielibyśmy dyskutować z nią o członkostwie Ukrainy? Ważne byłoby, aby pozostałe państwa wchodzące już w skład Unii Europejskiej dyskutowały ze sobą o dalszym rozszerzeniu Unii.

Specjalnie na potrzeby prezydencji Węgier, która zacznie się w lipcu przyszłego roku, Węgry utworzyły nowe ministerstwo, którego pan został szefem. Jakie macie priorytety na ten prestiżowy okres przewodniczenia pracom rady UE?

Moim celem jest odpowiednie przygotowanie kraju do prezydencji, tak byśmy mieli niezbędny poziom reprezentacji zarówno na Węgrzech, jak i w państwach członkowskich UE. Ona w pewnym sensie już się rozpoczęła, ponieważ prezydencje są przygotowywane w formacie trio – trzech następujących po sobie prezydencji. Dlatego my pracujemy z naszymi hiszpańskimi i belgijskimi kolegami. Prezydencja hiszpańska rozpoczęła się w lipcu i nadal trwa. Po niej, od stycznia, przejmą przewodnictwo Belgowie, a my po nich.

Mamy już program trzech prezydencji przyjęty przez Radę w czerwcu: skupimy się na europejskiej konkurencyjności, to nasz priorytet. Inne cele to wyzwania demograficzne w UE oraz przyszłość polityki spójności, a także migracja, europejska polityka bezpieczeństwa i obrona oraz rozszerzenie UE.

To dość niezwykłe w Unii Europejskiej, że kraj, do którego praworządności Komisja Europejska ma sporo zastrzeżeń, będzie sprawował prezydencję. Dyskutowano nawet na temat ograniczenia prezydencji, cięcia niektórych programów. Jak pan komentuje te obawy instytucji UE?

To złożona kwestia. Przede wszystkim, jeśli chodzi o zarządzanie węgierską prezydencją, nikt w Unii Europejskiej nie ma najmniejszych wątpliwości, że węgierski rząd, administracja publiczna i dyplomacja są w stanie doskonale zarządzać prezydencją Rady w drugiej połowie 2024 roku. Już to robiliśmy, to będzie druga prezydencja Węgier w Radzie.

Ale myślę, że nie o to chodzi. Pytanie brzmi, czy niektóre instytucje mają polityczne zastrzeżenia co do sprawowania przez Węgry prezydencji.

Myślę, że jedynym podmiotem instytucjonalnym, który ma takie polityczne zastrzeżenia do sprawowania przez Węgry prezydencji, jest Parlament Europejski. Nie słyszałem żadnej poważnej dyskusji w Radzie na temat zmiany kolejności prezydencji. A Komisja wie, że jest to wewnętrzna sprawa Rady.

Jednak dla nas, przygotowujących Węgry do prezydencji, ważne jest utrzymanie dobrych stosunków roboczych z wszystkimi instytucjami w Unii Europejskiej, w tym z Parlamentem Europejskim. W innym wypadku prezydencja europejska będzie miała trudności z działaniem. A jeśli prezydencja ma trudności z działaniem, to Unia Europejska jako całość ma trudności z działaniem.

Nie leży to w interesie państw członkowskich ani Parlamentu Europejskiego. Dlatego moim priorytetem stała się wizyta w PE, będę rozmawiał z przedstawicielami wszystkich grup politycznych. Upewnię się, że będziemy mieli dobre stosunki robocze.

Skoro mowa o dobrych stosunkach z UE, jakie są teraz wasze relacje z Komisją Europejską? Czy nadal oczekujecie, że budżet zostanie odblokowany do końca listopada?

Rozróżniłbym dwa poziomy relacji. Jeśli chodzi o wypełnianie przez Komisję Europejską jej funkcji wynikających z traktatu, uważam, że relacje między Komisją a węgierskim rządem są dość pragmatyczne. Problemy pojawiają się, gdy Komisja Europejska wykracza poza kompetencje zapisane w traktatach, gdy działa jako komisja polityczna. To zaczęło się za czasów Komisji Junckera, następnie von der Leyen oświadczyła, że Komisja jest komisją geopolityczną, że ma własną agendę polityczną, która nie musi pokrywać się z politycznymi priorytetami państw członkowskich.

Jednak Komisja musi wtedy akceptować fakt, że wejdzie w polityczną konfrontację z tymi państwami członkowskimi, które nie podzielają jej politycznego programu. Mamy takie konflikty polityczne i nie jesteśmy zadowoleni, że tak się dzieje. Ale myślę, że to nieuniknione.

W październiku rząd Węgier miał jeszcze pewne nadzieje na środki z KPO: 22 mld euro do końca listopada. Co się stanie, jeśli nie otrzymacie tych pieniędzy? I jaki to będzie miało wpływ na węgierską gospodarkę?

Istnieje szereg postępowań, które mają bezpośredni lub pośredni wpływ na dostęp Węgier do niektórych funduszy UE. Rząd węgierski od samego początku stał na stanowisku, że nie mają one podstaw prawnych, więc w idealnym świecie w ogóle nie zostałyby rozpoczęte.

Ze względu na okoliczności geopolityczne i gospodarcze UE oraz jej potrzebę pokazania jedności i siły zdecydowaliśmy się uczestniczyć w tych procedurach, aby pokazać nasze zaangażowanie. Chcielibyśmy, aby zostało to odwzajemnione przez instytucje europejskie, co nie zawsze ma miejsce.

Jeśli chodzi o potencjalny wynik tych procedur i tego, czy Węgry będą miały dostęp do niektórych funduszy UE – myślę, że jest to teraz po prostu decyzja polityczna instytucji europejskich. Wypełniliśmy wszystkie nasze zobowiązania, spełniliśmy wszystkie wymogi, można to zweryfikować w terenie. Piłka jest po ich stronie.

Ukraina złożyła skargę do WTO na politykę Polski, Węgier, Słowacji. Wniosek nadal nie został odwołany. Jakie jest pana stanowisko wobec importu produktów rolnych z Ukrainy na rynek Węgier?

Zalanie węgierskiego rynku ukraińskimi produktami spowodowało nierównowagę i jej ryzyko nadal istnieje. Dopóki na szczeblu UE nie ma rozwiązania, jak utrzymać strategiczną autonomię Unii Europejskiej, jeśli chodzi o produkty rolne, nie widzę powodu, aby Węgry znosiły obowiązujące środki krajowe.

Ostatnie pytanie dotyczy Grupy Wyszehradzkiej. Czy – biorąc pod uwagę coraz bardziej odmienne trendy polityczne w Polsce, Czechach, na Słowacji i Węgrzech – uważa pan, że istnieje przyszłość dla V4?

Współpraca V4 jest oczywista. Miała dobre i złe czasy, ale nie ma alternatywy. Jeśli spojrzeć na historię współpracy wyszehradzkiej, to tylko wyjątkowo wszystkie rządy krajów V4 należały do tej samej rodziny politycznej, ale V4 zawsze była w stanie zarządzać strategiczną współpracą z różnymi rodzinami politycznymi. Uważam też, że kraje V4 mają wspólną platformę strategiczną w ramach UE w większości obszarów polityki: rolnictwie, handlu, rynku wewnętrznym. Byłoby wielkim błędem, gdybyśmy nie wykorzystywali tego potencjału.

János Bóka

(ur. 1978) Od sierpnia przewodzi nowym ministerstwem ds. UE, powstałym na potrzeby prezydencji Węgier w Radzie UE. Od 2018 do 2023 r. był sekretarzem stanu ds. UE w ministerstwie sprawiedliwości. Wcześniej był dyrektorem w Węgierskiej Akademii Sprawiedliwości oraz doradcą w Sądzie Najwyszym Węgier. Zdobył doktorat z zakresu prawa na Uniwersytecie Segedyńskim, studiował też integrację europejską na Vrije Universiteit Brussel.

Węgry zadeklarowały, że będą blokować członkostwo Ukrainy w UE z powodu naruszenia praw węgierskiej mniejszości narodowej na Zakarpaciu. Dlaczego nie chcecie rozszerzenia UE?

Musimy dokonać rozróżnienia między starym rozszerzeniem a nowym. Stare rozszerzenie oznacza akcesję krajów z Bałkanów Zachodnich: w 2003 roku Unia Europejska obiecała członkostwo wszystkim krajom regionu w tzw. deklaracji z Salonik. I myślę, że dopóki Unia Europejska nie spełni tej obietnicy wobec Bałkanów, nierealistyczne jest mówienie o innych procesach rozszerzenia, w tym o akcesji krajów wschodnich. Gdyby UE była choć w połowie tak kreatywna w znajdowaniu sposobów na przyspieszenie procesu akcesji, to wszystkie kraje Bałkanów Zachodnich byłyby już członkami Unii Europejskiej.

Pozostało 91% artykułu
Gospodarka
Rosjanie rezygnują z obchodów Nowego Roku. Pieniądze pójdą na front
Gospodarka
Indeks wiarygodności ekonomicznej Polski. Jest źle, ale inni mają gorzej
Gospodarka
Margrethe Vestager, wiceprzewodnicząca KE: UE nie potrzebuje nowej polityki konkurencji
Gospodarka
Gospodarka Rosji jedzie na oparach. To oficjalne stanowisko Banku Rosji
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Gospodarka
Tusk podjął decyzję. Prezes GUS odwołany ze stanowiska