W komentarzu zamieszczonym przez dziennik „Die Welt” Ulf Poschardt, redaktor naczelny gazety, krytykuje nieprzygotowanie Niemiec wobec obecnych i nadchodzących wyzwań politycznych i gospodarczych. O rządzącej koalicji pisze, że „zamiast podejmować środki zaradcze, nawołuje do wyrzeczeń, wstrzymuje tych, którzy chcą coś robić i kompromituje się na arenie międzynarodowej swoją transformacją energetyczną”.
Jego zdaniem przyczyn obecnego stanu rzeczy szukać trzeba już podczas poprzednich kryzysów. Poschardt krytykuje, że wydawane hojnie pieniądze państwowe i ustępliwość Europejskiego Banku Centralnego zbyt długo zapewniały spokój. „Reformy w dużej mierze nie zostały zrealizowane, a nawet zostały cofnięte, zwłaszcza w Niemczech. Oszczędzanie stało się niewygodne, wygodne za to jest zadłużanie się. Staje się to jeszcze bardziej komfortowe, gdy rozsądne głosy w polityce finansowej i gospodarczej są traktowane przez medialny i kulturalny establishment jako zimne, bezduszne, aspołeczne, prawicowe itp.” – czytamy.
Ulf Poschardt pod lupę bierze też wydatki rządu na politykę społeczną. Pisze o „delegalizowaniu krytycznych głosów” wobec projektów nazywanych postępowymi, które „karzą osoby osiągające wysokie dochody, podczas gdy brak wysiłku jest nagradzany”. Jako przykład podaje wysoką liczbę bezrobotnych w Niemczech i jednoczesny dramatyczny brak rąk do pracy. „Mimo 2,36 mln bezrobotnych, na niemieckie lotniska ściągani są pracownicy z zagranicy, ponieważ tego typu praca jest dla lokalnych odbiorców transferów nieopłacalna” – pisze „Die Welt”.
Komentator dziennika wskazuje też, że po raz pierwszy od 1991 roku bilans handlowy Niemiec spadł do poziomu minusowego, a żadna niemiecka firma nie znajduje się w pierwszej setce najbardziej wartościowych na świecie. „Ale nikogo to już nie obchodzi” – stwierdza autor i dodaje, że „Niemcy uwielbiają się naśmiewać z USA. Podzielony kraj, kapitalizm na Dzikim Zachodzie, broń! Ale bez względu na to, jak podzielona jest Ameryka, jej gospodarka działa. Dolar jest mocny i nawet dość stary i słaby prezydent jak Joe Biden przewodzi pewniej niż niejeden młody podmiot moralny w Europie”.
Poschardt ostro krytykuje też transformację energetyczną, nazywając ją „wyśmiewaną na całym świecie”. Podkreśla, że nawet brutalna wojna napastnicza w Europie, „która jest też wynikiem nieudolnej zagranicznej polityki Merkel, nie podejmuje się prób skorygowania objętego kursu. „Strach nie jest dobrym doradcą, jak mówi przysłowie. W niemieckiej polityce prowadzi to faktycznie do kuriozalnych decyzji. Po średniej wielkości awarii elektrowni atomowej w Japonii, napędzany sondażami ówczesny, czarno-żółty rząd przeforsował zwrot energetyczny, który teraz rozbija się o nasze nogi. Wall Street Journal już w 2019 roku mówił o ‘najgłupszej polityce energetycznej świata'” – punktuje autor komentarza.