Andrew Bailey w rozmowie z BBC przyznał, że gospodarstwa domowe już odczuwają skutki wzrostu cen. "Jest mi bardzo przykro, że tak się dzieje" - powiedział. "Nikt z nas nie chce, żeby tak się stało". W czwartek BoA zaskoczył rynki finansowe, głosując za utrzymaniem stóp procentowych na niezmienionym poziomie.
Bailey powiedział, że "inflacja jest wyraźnie czymś, co uderza w dochody gospodarstw domowych. Jestem pewien, że już to odczuwają w kontekście cen, które idą w górę".
We wrześniu roczna stopa inflacji w Wielkiej Brytanii wynosiła 3,1 proc., co było nieznacznym spadkiem w stosunku do poziomu z sierpnia - 3,2 proc. - który był z kolei najwyższym od ponad dziewięciu lat. Jednak w związku z rosnącymi cenami energii i paliw analitycy są pewni, że październikowy poziom inflacji będzie jeszcze wyższy. Bank Anglii opublikował w czwartek prognozę mówiącą, że do kwietnia inflacja sięgnie 5 proc.
Czytaj więcej
Bank Anglii „będzie musiał działać” w związku z rosnącą inflacją, ostrzegł jego gubernator Andrew Bailey, sugerując, że stopy procentowe w Wielkiej Brytanii mogą wkrótce wzrosnąć.
Bank Anglii chce zobaczyć, jaki wpływ na koszty życia mają zarówno kwestie krajowe, jak i globalne, zanim podejmie decyzję o ewentualnej podwyżce stóp. Bailey uważa, że obecnie inflacja jest spowodowana globalnymi "szokami podażowymi", a nie presją popytu w gospodarce brytyjskiej. Ceny energii, surowców i transportu wzrosły po pandemii Covid-19, a łańcuchy dostaw znajdują się pod presją. Komentując decyzję o niepodnoszeniu stóp procentowych w tym miesiącu Bailey zauważył, że "podniesienie stóp procentowych nie sprawi, że będziemy mieli więcej benzyny". Odniósł się tym do problemów z dostawą paliw w Wielkiej Brytanii.