Giełdowa choroba wywołana koronawirusem została, przynajmniej na razie, podleczona. Po poniedziałkowych bardzo mocnych spadkach (WIG20 stracił ponad 3 proc.), wtorek przyniósł odreagowanie. Być może nie było ono jakieś spektakularne, ale przecież jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma.
Od początku dnia byki wykazywały chęć odegrania się po poniedziałkowej, druzgocącej porażce. W pierwszych minutach handlu WIG20 zyskiwał około 0,7 proc. Tych, którzy liczyli, że jest to wstęp do dalszych wzrostów, szybko jednak spotkało rozczarowanie. Nie minęła godzina od rozpoczęcia notowań, a WIG20 zameldował się blisko poziomu z poniedziałkowego zamknięcia. Losy oczekiwanego odbicia zawisły więc na włosku. Inwestorom w oczy zajrzało widmo pogłębienia poniedziałkowej przeceny. Na szczęście i ten pesymistyczny scenariusz się nie sprawdził.
Byki szybko bowiem zdołały odbudować swoje pozycje. W połowie sesji indeks największych spółek znów był około 0,7 proc. na plusie, co zresztą było jednym z lepszych wyników w Europie. Na innych parkietach przeważało bowiem niezdecydowanie.
Rynki czekały przede wszystkim na to, w jakim stylu dzień zaczną Amerykanie, którzy także mieli za sobą trudny początek tygodnia. Jak się okazało inwestorzy za oceanu również odłożyli temat koronawirusa na dalszy plan i znowu ruszyli na zakupy. Wzrosty na Wall Street przekraczające 1 proc. nie mogły ujść uwadze również graczom w Europie. W końcówce dnia na parkietach znowu się więc zazieleniło, a WIG20 spokojnie mógł dokończyć notowania. Ostatecznie dzień zamknął 0,68 proc. nad kreską. Wynik ten byłby lepszy gdyby nie spółki paliwowe. Lotos stracił 2,8 proc. natomiast PKN Orlen 1,2 proc. Niewielki spadek zaliczył mWIG40, który stracił 0,3 proc. Zdecydowanie najlepiej prezentowały się małe spółki. Ich wskaźnik sWIG80 urósł 0,8 proc. Dla porządku dodajmy jeszcze, że obroty na całym rynku wyniosły 760 mln zł.
Można więc powiedzieć, że pacjent został podleczony, co jednak nie oznacza, że całkowicie jest już zdrowy. Odreagowanie po tak mocnej przecenie, z jaką mieliśmy do czynienia w poniedziałek, było nawet czymś naturalnym. Jednocześnie jednak daje też nadzieję, że panikę giełdową udało się opanować.