O ile ubiegły tydzień na warszawskiej giełdzie upływał pod znakiem przewagi niedźwiedzi i obaw związanych z nową falą przeceny, tak pierwsza sesja nowego tygodnia na warszawskiej giełdzie pozwoliła zapomnieć o tym problemach. Byki nie zatańczyły jeszcze ostatniego tańca. W poniedziałek wróciły bowiem do gry w wielkim stylu.
Czytaj także: Nadzieja na szczepionkę uskrzydliła giełdy
Od początku poniedziałkowych notowań byliśmy świadkami przewagi kupujących. Już otwarcie wypadło nadzwyczaj okazale. WIG20 zyskiwał w pierwszych minutach handlu około 1,5 proc. Sprzyjało mu otoczenie. Wzrosty dominowały podczas azjatyckiej części dnia giełdowego, a i inne europejskie parkiety rozpoczęły dzień od mocnego uderzenia.
Ruch ten był wspierany słowami szefa Rezerwy Federalnej Jeroma Powella, który stwierdził, że Fed ma nieograniczone środki by wspierać rynki finansowe i jest gotowy zrobić wszystko, by temu sprostać. Perspektywa napływu pieniędzy na rynek ucieszyła inwestorów, ale i tak to co najlepsze podczas poniedziałkowej sesji miało dopiero nadejść.
W miarę upływu czasu byki się bowiem rozpędzały. W połowie notowań WIG20 zyskiwał około 2,5 proc. Niemiecki DAX w tym czasie rósł ponad 3 proc. I to jednak nie był jeszcze szczyt możliwości kupujących. Ci w drugiej części dnia dostali dodatkowe argumenty w postaci udanego otwarcia handlu na Wall Street. Amerykańskie indeksy już na początku dnia zyskiwały 2,5 proc. Jeśli dodać do tego informacje o postępujących pracach nad szczepionką na koronawirusa oraz odbicie na rynku ropy naftowej przepis na sukces był gotowy. I faktycznie na ostatniej prostej notowań byki zdecydowały się na kolejną szarżę. Jej efekt okazał się imponujący. WIG20 zyskał bowiem 4,2 proc. Dzięki temu naszemu rynkowi udało się też nadrobić dystans jaki dzielił nas w ciągu dnia do innych rynków. Oczywiście bez większych problemów został także ponownie zdobyty okrągły poziom 1600 pkt. Obroty na całym rynku przekroczyły 1 mld zł, co jest dobrym wynikiem.