Przekornie można byłoby powiedzieć, że wszystko co najciekawsze do tej pory, podczas dzisiejszej sesji wydarzyło się w ciągu jej pierwszych pięciu minut. Wtedy to zaatakował popyt. WIG, który wczoraj ustanowił rekord patrząc na poziom zamknięcia, dołożył dzisiaj historyczny rekord intraday. Wynosi on obecnie 67941,18 pkt i podbity został wyniki ze stycznia 2018 r., kiedy to indeks wspiął się na poziom 679333 pkt. Problem w tym, że po szczytowym ataku emocje opadły. Popyt nie kwapi się do dalszych ruchów, ale szczęśliwie i podaż na razie nie za bardzo wie co zrobić. W efekcie nadal mamy przeciąganie liny z niewielką przewagą popytu. O godz. 12.00 indeks WIG rósł około 0,1 proc. Z kolei wskaźnik blue chips zyskiwał 0,2 proc. Liderem wzrostów w gronie największych spółek jest dzisiaj LPP, które drożeje o prawie 3 proc. Na drugim biegunie są banki. PKO BP taniej o 1,4 proc., zaś Pekao 1,3 proc.
Słabiej radzą dzisiaj sobie średnie i małe spółki. mWIG40 jest na nieznacznym minusie, zaś sWIG80 traci 0,3 proc.
Jak sobie radzą inne europejskie rynki? Na większości z nich również jest problem z obraniem kierunku. Niemiecki DAX czy też francuski CAC40 tracą niecałe 0,2 proc.
Niewielkie zmiany notują na razie również kontrakty na amerykańskie indeksy, chociaż akurat one są na symbolicznych plusach. Przypomnijmy, że wczorajsza sesja na Wall Street zakończyła się mocnymi wzrostami i również przyniosła nowe, historyczne rekordy.
Dzisiaj jeszcze ważne dane ze Stanów Zjednoczonych w tym m.in. deflator PCE czy też odczyt indeksu zaufania konsumentów Uniwersytetu Michigan. Możliwe więc, że to Amerykanie wyznaczą kierunek działań w drugiej części dnia. Nie byłaby to zresztą pierwsza tego typu sytuacja.