W trakcie sesji 8 listopada 2021 r. WIG ustanowił rekord, przekraczając poziom 75 tys. pkt. Od tego czasu stracił 28,4 proc. W ostatnich tygodniach widać jednak wyraźne odbicie. Od tegorocznego minimum z 13 października, po uwzględnieniu poniedziałkowych zwyżek, WIG zyskał prawie 17 proc. Już niewiele brakuje do symbolicznego progu 20 proc., mogącego zwiastować rozpoczęcie rynkowej hossy. A WIG20 w poniedziałek ten symboliczny próg przekroczył.
W Warszawie nadal jest tanio
– Po 12 miesiącach spadków krajowego rynku akcji inwestorzy mogą zacząć oceniać, że obecny, bardzo niski poziom wycen zaczyna rekompensować czynniki ryzyka wpływające na GPW – komentuje Michał Krajczewski, kierownik zespołu doradztwa inwestycyjnego BNP Paribas Bank Polska. Dodaje, że o ile w krótkim terminie następnych kilku kwartałów otoczenie makroekonomiczne nadal może nie sprzyjać inwestycjom w akcje z uwagi na wysokie stopy procentowe i pogarszającą się koniunkturę gospodarczą, o tyle inwestorzy długoterminowi z horyzontem powyżej roku mogą traktować obecne poziomy wycen jak coraz bardziej atrakcyjne i mogące przynieść wysokie stopy zwrotu w dłuższym terminie.
W podobnym tonie wypowiada się Marcin Materna, dyrektor biura analiz Biura Maklerskiego Banku Millennium.
– Moim zdaniem rynek powoli dojrzewa do zmiany trendu. Mało kto już pamięta, jak wygląda hossa dużych spółek, wszyscy koncentrują się na selekcji mniejszych tematów, mało kogo interesują duże spółki – mówi analityk. Dodaje, że inflacja, zwłaszcza tak wysoka jak obecnie i najprawdopodobniej z niewielkimi szansami na spadek, powiększa nominalne zyski wielu firm (a także ich majątki), co jedynie w części niwelowane jest stopami procentowymi obniżającymi wartość akcji.