Ostatnie lata dobrze pokazują podwyższoną zmienność rynku alternatywnego. W 2020 r. NCIndex zyskał aż 108,9 proc., w 2021 r. stracił 21,3 proc., a od początku 2022 r. spadł o dodatkowe 24 proc. Obecnie jest o ponad połowę niżej niż podczas maksimum zanotowanego po covidowym odbiciu na rynkach w 2020 r.
Zasada wahadła
Wprawdzie w ostatnich miesiącach na NewConnect dominuje podaż, ale nie można jej nazwać paniczną wyprzedażą. Nie obserwujemy bowiem wysokich obrotów. Wręcz przeciwnie: od kilkunastu miesięcy spadają. To świadczy o coraz mniejszym zainteresowaniu inwestorów rynkiem alternatywnym. Dobrze obrazują to dane za maj, według których odnotowano aż 57-proc. spadek wartości obrotu akcjami, do 177 mln zł.
– Niestety, widać zdecydowany odwrót od akcji jako takich i przekłada się to na NewConnect. W okresie hossy w 2020 r. NewConnect był jej zdecydowanym beneficjentem i zainteresowanie inwestorów było większe niż dużymi spółkami, a obecnie trochę na zasadzie wahadła jest nieproporcjonalnie mniejsze – komentuje Sebastian Huczek, wiceprezes INC. Dodaje, że rynek mniejszych spółek, gdzie nie ma stabilizującego wpływu długoterminowych inwestorów, cechuje się tym, że spadające wyceny powodują zmniejszenie zainteresowania rynkiem, to przekłada się na spadające obroty, co z kolei pogłębia spadek zainteresowania i spirala się nakręca. Do tego dochodzi zmiana nastawienia inwestorów do dwóch licznie reprezentowanych na NewConnect branż.
– To gry (tutaj nie ma silnego uzasadnienia fundamentalnego, bo nie wydaje się, aby branża operacyjnie miała ucierpieć na sytuacji zewnętrznej) i fotowoltaika (tu z kolei zmiany przepisów czy brak dotacji spowodowały istotne spadki przychodów), co powoduje taką sytuację, jaką mamy – podsumowuje Huczek.