DAX, główny indeks giełdy we Frankfurcie, zyskiwał podczas poniedziałkowej sesji nawet ponad 1 proc., a od rekordowego poziomu dzieliło go 2,5 proc. Większość europejskich indeksów giełdowych również umiarkowanie rosła w poniedziałek, a euro umacniało się po południu o 0,2 proc. wobec dolara. Rentowność niemieckich obligacji dziesięcioletnich wzrosła natomiast do minus 0,2 proc. W ten sposób inwestorzy reagowali na wyniki wyborów parlamentarnych w Niemczech. Nie wywołały one u nich euforii, ale z ulgą przyjęto to, że zniknęło ryzyko powstania koalicji rządzącej z udziałem radykalnie lewicowej partii Die Linke. Przed wyborami część bogatych Niemców przenosiła kapitał do Szwajcarii, obawiając się takiej koalicji.
– Ewentualny pakt między SPD, Zielonymi i Die Linke osłabiłby wzrost gospodarczy poprzez podwyżki podatków, cofnięcie reform i nadmierne regulacje – stwierdził Holger Schmiedling, ekonomista Berenberg Banku.
Wielka kontynuacja
Zarówno Olaf Scholz, przywódca socjaldemokratycznej partii SPD, jak i Armin Laschet, przewodniczący centroprawicowej CDU (partyjny następca kanclerz Angeli Merkel), ogłosili zwycięstwo swych ugrupowań. To, któremu z nich uda się stworzyć w nadchodzących tygodniach rząd, będzie jednak zależało od postawy mniejszych partii: Zielonych oraz liberalnego stronnictwa FDP. Możliwy jest każdy wariant koalicyjny – włącznie z „wielką koalicją" CDU/CSU, SPD i Zielonych lub FPD.
„Spodziewamy się, że będą podjęte wysiłki, by osiągnąć porozumienie przed świętami Bożego Narodzenia, i widzimy nieco lepszą pozycję SPD" – piszą analitycy Goldman Sachs.