Wczorajsza sesja na warszawskiej giełdzie przyniosła solidne wzrosty. WIG20 zyskał 1,7 proc. i przebił poziom 2100 pkt. Oczywiście po jednej udanej sesji ciężko jest wyciągać daleko idące wnioski. Nie mniej jednak to byki mają teraz karty w swoich rękach.
Potwierdza to również początek dzisiejszych notowań, gdzie od pierwszej minuty mam kolejny atak popytu. Wzrosty na starcie wyniosły około 1 proc. i na razie z optymizmem można patrzeć w przyszłość, przynajmniej tą najbliższą. WIG20 przebił poziom 2150 pkt co oznacza nowe szczyty pandemicznego odbicia. Powody do zadowolenia można mieć także patrząc na średnie i małe spółki. mWIG40 zyskuje około 0,6 proc., zaś sWIG80 około 0,5 proc. Ten pierwszy jest najwyżej od 2018 r., zaś drugi coraz odważniej zbliża się do historycznego szczytu z 2007 r.
Co ciekawe naszej giełdzie nie przeszkadzają nawet wczorajsze spadki na Wall Street. Oczywiście też trzeba mieć na uwadze, że były one stosunkowo niewielkie. Dow Jones Industrial stracił niecałe 0,2 proc. S&P500 spadł 0,25 proc., zaś Nasdaq zniżkował o prawie 0,4 proc. Słabość tego ostatniego na tle innych indeksów w ostatnim czasie nie jest jednak niczym zaskakującym.
Kolor zielony dominował natomiast podczas azjatyckiej części dnia giełdowego. Świetnie zaprezentował się przede wszystkim japoński Nikkei225, który zyskał ponad 2 proc. Warto zwrócić też uwagę na zachowanie indeksu giełdy tajwańskiej. Taiex poszedł w górę o ponad 5 proc.
Co dzisiaj mamy w kalendarzu? Jest to chociażby odczyt niemieckiego indeksu ZEW. I na tym właściwie atrakcje ekonomiczne się kończą. Oczywiście nie można też zapominać o trwającym sezonie wynikowym, zarówno w Polsce, jak i w Stanach Zjednoczonych.