Upadłość firmy Wirecard, winnej dłużnikom 3,5 mld euro, jest jednym z największych skandali finansowych w Niemczech, a organ nadzoru BaFin ściągnął na siebie gromy w kraju i z zagranicy, że nie dostrzegł wcześniej problemów.
Firma Wirecard upadła po ujawnieniu luki 1,9 mld euro w swych księgach. Zdaniem EY, luka powstała na skutek skomplikowanego oszustwa na skalę światową. Audytorzy z KPMG stwierdzili w kwietniu, że nie mogli znaleźć w bilansach miliarda euro w gotówce, zakwestionowali księgowość niemieckiej firmy i poinformowali, że nie ma śladu zaliczek na kilkaset milionów euro dla handlowców.
Po wstępnych ustaleniach Komisja Europejska może wszcząć oficjalne śledztwo mające ustalić, czy BaFin naruszył europejską ustawę o stosunkach finansowych — powiedział wiceprzewodniczący Valdis Dombrovskis w wywiadzie dla „Financial Timesa”.
— Wystąpimy do Europejskiego Urzędu Rynków Finansowych ESMA o zbadanie ewentualnych niedociągnięć w zakresie nadzoru i jeśli potwierdzą się, o ustalenie ewentualnego planu działań. Musimy wyjaśnić, co nie funkcjonowało — podkreślił i dodał, że ESMA powinien dać odpowiedź do połowy lipca. Komisja wystąpi też, by ESMA ocenił, czy są jakieś dowody na „przeszkody administracyjne albo prawne”, które utrudniły dotrzymywanie wymogów informowania o wynikach finansowych. Urząd potwierdził, że zwrócono się do niego o takie śledztwo.
Niemiecki bank ds. rozwoju KfW mógłby stracić 100 mln euro na upadłości Wirecard. Jego filia Ipex Bank pożyczyła tej firmie taką sumę 2 lata temu — podała „Börsen Zeitung”.