Nowe Horyzonty, święto kina artystycznego, poszukującego, w tym roku obchodzi jubileusz dwudziestolecia. Jego założyciel i dyrektor Roman Gutek wychował już dwa pokolenia kinomanów. Na tym festiwalu teraz nierzadko filmy oglądają dzieci tych, którzy uczestniczyli w pierwszych edycjach.
Niezależni twórcy
American Film Festival Roman Gutek stworzył przed dekadą. Nie miał ambicji, by do Wrocławia przyjeżdżały największe gwiazdy hollywoodzkie. Także i tym razem postawił na kino niezależne, na tytuły, które w Cannes, Wenecji czy Berlinie trafiają raczej do sekcji pobocznych, ale pokazują Amerykę i świat w sposób niesztampowy, a ich twórcy często szukają nowego filmowego języka.
W tym roku oba te festiwale z powodu pandemii zostały połączone, a w połowie października organizatorzy zdecydowali, że ich tegoroczne edycje odbędą się w sieci.
– To kwestia odpowiedzialności za widzów. Nasze pokazy są bardzo popularne. Boimy się, że nawet przy 25 proc. miejsc w salach projekcyjnych nie uniknęlibyśmy w kinie tłoku. A sytuacja pandemiczna jest dramatyczna – mówi Marcin Pieńkowski, dyrektor artystyczny Nowych Horyzontów.
– W marcu wręcz myśleliśmy o odwołaniu festiwalu – dodaje Roman Gutek. – Chcemy jednak zachować ciągłość. Nie pozwolił nam na to również model funkcjonowania Stowarzyszenia Nowe Horyzonty. Mamy dotacje, zobowiązania wobec partnerów i sponsorów, potrzebujemy własnych wpływów. Chcemy przetrwać. Nadziei dodał nam festiwal w Wenecji, otwarcie kin w czerwcu, powrót widzów we wrześniu. Myśleliśmy, że uda nam się w listopadzie zrobić nasze festiwale w tradycyjnej formie. Dziś kina są w trudniejszej sytuacji, a my już wcześniej postanowiliśmy przenieść się do internetu.