Nowy dyrektor artystyczny festiwalu Michał Chaciński do walki o Złote Lwy dopuścił tylko 12 tytułów. Są wśród nich filmy premierowe, które jeszcze nie trafiły na ekrany: „Róża" Wojciecha Smarzowskiego, „W imieniu diabła" Barbary Sass-Zdort, „Daas" Adriana Panka, „Ki" Leszka Dawida, „Kret" Rafaela Lewandowskiego, „Lęk wysokości" Bartosza Konopki i „Wymyk" Grega Zglińskiego, a także obrazy, które miały okazję skonfrontować się z publicznością: „Essential Killing" Jerzego Skolimowskiego, „Czarny czwartek" Antoniego Krauzego, „Italiani" Łukasza Barczyka, „Młyn i krzyż" Lecha Majewskiego oraz „Sala samobójców" Jana Komasy.
Wszystkie te tytuły oceni jury międzynarodowe. Jego przewodniczącym będzie brytyjski reżyser polskiego pochodzenia Paweł Pawlikowski. Pomogą mu m.in. twórca znakomitego „Walca z Baszirem" Ari Folman (na zdjęciu), programistka festiwalu w Rotterdamie Ludmila Cvikova, amerykański pisarz i scenarzysta Walter Kirn, producent Robert McMinn oraz polscy artyści: Mariusz Treliński, Maja Ostaszewska, Leszek Możdżer i Ryszard Lenczewski.
Michał Chaciński zapowiedział, że chce w Gdyni pokazać to, co w naszej sztuce filmowej najlepsze. Krytycy tej koncepcji uważają, że festiwal powinien być, jak w latach poprzednich, przeglądem wszystkich rodzimych filmów fabularnych. Na oceny, kto ma rację, przyjdzie czas po zakończeniu imprezy.
Skromniejszy i bardziej zawodowy charakter mają też mieć gale otwierające i zamykające festiwal. Podczas pierwszej z nich zostaną wręczone nagrody Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Na drugiej, reżyserowanej i prowadzonej przez Macieja Stuhra – poznamy laureatów Złotych i Srebrnych Lwów.