Wydłużenie lockdownu na grudzień to kolejne nawet 12 mld utraconych obrotów. Takiej straty nie udźwignie wiele firm, nie tylko handlowych, ale także usługowych powiązanych z branżą.
– Odwiedzalność na poziomie 70 proc. poziomu z 2019 r. oznacza, że w centrach nie ma tłumów, zachowywana jest odległość między osobami oraz wymóg jednej osoby na 15 mkw. Jednocześnie daje ona możliwość utrzymania miejsc pracy oraz szansy na choćby częściowe odrobienie strat – mówi Radosław Knap, dyrektor generalny Polskiej Rady Centrów Handlowych. Organizacja ze Związkiem Pracodawców Polskich Obiektów Handlowych i Partnerów oraz Związkiem Polskich Pracodawców Handlu i Usług zaapelowała do rządu o to, aby centra po 29 listopada mogły już działać na większą skalę.
Wojna o czynsze
Decyzja o zamknięciu większości sklepów otwiera bowiem nowy spór o to, jak naliczać czynsze za okres, gdy sklepy są zamknięte. Jak pisaliśmy jako pierwsi w „Rzeczpospolitej", rząd teraz umywa ręce i chce, aby sprawę rozwiązali między sobą właściciele i najemcy. Ministerstwo Rozwoju w przesłanym stanowisku podaje, że warunkiem „zwolnienia z czynszu" w okresie zakazu jest złożenie w terminie oferty przedłużenia umowy najmu na dotychczasowych warunkach o okres obowiązywania zakazu przedłużony o sześć miesięcy.
Możliwość skorzystania z rozwiązania przewidzianego w art. 15ze ustawy Covid-19 może więc nastąpić więcej niż jeden raz w okresie epidemii czy stanu zagrożenia epidemicznego i aktualizuje się po każdym wprowadzeniu zakazu prowadzenia danej działalności.
– Ustawowa abolicja czynszowa – art. 15ze ustawy z 2 marca 2020 r. – podjęta w ramach wiosennego lockdownu powinna zostać uznana za absolutnie wyjątkowy, jednorazowy zabieg, który nie powinien być uważany za regułę w państwie chroniącym prawo własności oraz swobodę przedsiębiorczości – mówi Piotr Staniszewski, wiceprezes Polskiej Rady Centrów Handlowych, partner Dentons.
Póki co w centrach działają nadal sklepy spożywcze, apteki, drogerie, sklepy z materiałami budowlanymi i wnętrzarskimi czy zoologiczne. Nie wiadomo, czy faktycznie zostanie wprowadzona narodowa kwarantanna, co oznaczałoby zamknięcie wielu placówek i koniec dla części z nich. Salony kosmetyczne i fryzjerskie podają, że tylko podczas trzech miesięcy wiosennego zamknięcia branża straciła już 7 mld zł.